Od wielu lat Tuchów jest zalewany przy okazji obfitych opadów deszczu. Mieszkańcy uważali, że skutki niszczycielskiego żywiołu byłyby o wiele mniejsze, gdyby lepiej dbano o koryto rzeki. Według nich powodzie są skutkiem niekontrolowanego rozrostu samosiejek, utrudniających swobodny przepływ wody. Dlatego popierają decyzję o oczyszczeniu brzegu z drzew i krzewów.
Innego zdania są ekolodzy. Uważają oni, że rzeka najlepiej reguluje się sama i ingerencja człowieka tylko spotęguje skutki powodzi. Według działaczy Koalicji Ratujmy Rzeki nie ma nic złego w tym, że bujna roślinność spowalnia przepływ, ponieważ w ten sposób chronione są miejscowości znajdujące się poniżej Tuchowa. Jako receptę na wylewanie Białej proponują właśnie utrzymanie roślinności typowej dla lasów łęgowych.
Głos w sprawie zabrał również tuchowski magistrat. Przychyla się on do stanowiska mieszkańców, tłumacząc że lasy łęgowe nie powinny funkcjonować w pobliżu ludzkich domostw, tylko na terenach niezamieszkanych. Tymczasem wycinka ma być kontynuowana, oczyszczone zostaną również działki znajdujące się w prywatnych rękach.