Małżeństwo K. mieszkało z synkiem w Anglii. Obydwoje pochodzili z Borzęcina w Małopolsce. Pod koniec grudnia 2018 r. przyjechali do Polski załatwić sprawy majątkowe u notariusza, ale się do niego nie zgłosili. W nocy z 3 na stycznia 2019 r. Grażyna K. nagle zniknęła. Według późniejszych zeznań męża, oboje położyli się spać, a gdy się obudził, nie było żony, ani jej rzeczy osobistych. Zapewniał, że w małżeństwie im się układało, a ona najpewniej wróciła na Wyspy i dlatego nie zgłosił wtedy zaginięcia, a jeszcze tego samego dnia wyjechał z synkiem do Londynu.
Zamordował żonę i... wynajął detektywa do poszukiwań
Mężczyzna wynajął detektywa do jej poszukiwań. Dwa miesiące po zaginięciu, z rzeki Uszwicy niedaleko Borzęcina wyłowiono zwłoki Grażyny K. Na jej pogrzeb mąż przyjechał z Anglii, płakał i całował trumnę. Śledczy szybko zorientowali się, że Czesław K. kłamie. Siostra Grażyny K. od początku podejrzewała, że związek z jej tajemniczym zniknięciem ma mąż, twierdziła, że ich małżeństwo było fikcją. Para szykowała się do rozwodu, a Czesław K. miał domagać się, by żona przepisała dom na niego. Za to miała dostać od męża 70 tys. zł. Nie wiadomo co stało się z tymi pieniędzmi.
Czesławowi K. grozi dożywocie. Sąd Okręgowy w Tarnowie zdecyduje
22 lipca 2019 r. mężczyzna został zatrzymany w Wielkiej Brytanii, w związku ze śmiercią żony, na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Po 3 latach procedur został przewieziony do aresztu w Polsce. Teraz stanął przed Sądem Okręgowym w Tarnowie. Grozi mu dożywocie. Nie wiadomo, czy Czesław K. przyznaje się do winy, bo proces toczy się z wyłączeniem jawności. Powodem ma być dobro syna małżeństwa, który obecnie ma 9 lat. Do sprawy będziemy wracać.