Monika wraz z mężem i córeczkami mieszkała w Londynie. W rodzinne strony wrócili trzy lata temu. Kupili stary dom z dużym ogrodem i zaczęli go remontować. Starsza z sióstr - Oliwia poszła do przedszkola w sąsiedniej miejscowości. Mąż Moniki pracował w Anglii, a urlop i święta spędzał z rodziną. Sąsiedzi zapamiętali Monikę jako miłą i skrytą osobę. Dbała i kochała córki. Często widywali ją z dziewczynkami w kościele. Dzień przed tragedią Nadia i Oliwia bawiły się u sąsiadów. Były pogodne i uśmiechnięte, a ich mama w relacji sąsiadów zachowywała się normalnie. Tak jednak nie było.
Według ustaleń śledczych Monika B. położyła dziewczynki spać, a gdy usnęły zaczęła zadawać im ciosy ostrym narzędziem. W ten sposób pozbawiła je życia. Potem na tyłach domu rozpaliła ognisko. Przeniosła maleńkie ciałka córeczek i wrzuciła w płomienie. Następnego dnia rano wysłała do swojej matki niepokojącego SMS-a. Sygnalizowała, że zgubiła dzieci. Zaniepokojona emerytka pojawiła się w domu Moniki B. i zawiadomiła policję. W pogorzelisku śledczy odkryli ludzkie szczątki. – Zwłoki 3–letniej Nadii i 5-letniej Oliwii zostały w bardzo znacznym stopniu spalone. Z nagrań monitoringu wynika, że na posesji była tylko matka dziewczynek. Kobieta została zatrzymana, śledczy zabezpieczyli kilka ostrych narzędzi, w tym noże – powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnowie prok. Mieczysław Sienicki. Poniżej dalsza część artykułu.
Zabiła córeczki we śnie, kamera nagrała jak pali je w ognisku
Z nieoficjalnych informacji "Super Expressu" wynika, że matka do morderstwa córeczek mogła użyć kilku noży. Śledczy zabezpieczyli także nagrania z kamer monitoringu zewnętrznego, którym był objęty dom. Kamera nagrała, jak po zmroku Monika B. przenosi ciała dziewczynek i wrzuca do ogniska. Dom rodziny B. znajduje się na uboczu wsi, z dala od sąsiadów. Kamery zostały założone dla bezpieczeństwa przez męża kobiety. Monika B. (40 l.) została zatrzymana i przewieziona na szpitalny oddział psychiatryczny w Tarnowie. Tam w niedzielę (12 maja) usłyszała zarzuty. Trzymiesięczny areszt będzie odbywała na szpitalnym oddziale w więzieniu przy ul. Montelupich w Krakowie. Wiemy, że odmówiła składania wyjaśnień. Lekarze będą mieli za zadanie stwierdzić, czy w momencie mordowania Nadii i Oliwii była poczytalna.
Polecany artykuł: