Dramatyczne wydarzenia miały miejsce w nocy z 19 na 20 listopada na Alejach Wolności w Nowym Sączu. 15 minut po północy taksówka jeżdżąca dla międzynarodowej korporacji Bolt nagle zjechała z drogi i z impetem uderzyła w kamienny mur. Skoda dachowała, zatrzymując się kołami do góry.
Oprócz kierowcy w samochodzie znajdowało się dwoje pasażerów − kobieta i mężczyzna. Wszyscy uczestnicy wypadku zostali przewiezieni do szpitala z obrażeniami, które na szczęście okazały się zagrażające życiu.
Wypadek, jak się okazuje, nie był przypadkowy. Jak nieoficjalnie ustalił „onet.pl”, klienci mieli zwrócić uwagę kierowcy, że czują się zagrożeni i proszą, by ten zwolnił. Mężczyzna miał zareagować na to agresją i powiedzieć, że "nikt go pouczał nie będzie". Po chwili dodał, że skoro pasażerom "nie podoba się, jak prowadzi, to on sprawi, że zaraz wszyscy zginą".
Prokuratura Rejonowa w Nowym Sączu postawiła kierowcy zarzut usiłowania zabójstwa swoich pasażerów. − Sprawca wypadku został przez nas przesłuchany. Złożył zeznania, ale ich szczegółów nie możemy na razie zdradzać − powiedziała w rozmowie z Onetem Sylwia Lenart-Cabała, szefowa Prokuratury Rejonowej w Nowym Sączu.
Mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Nie przyznał się do winy. Został tymczasowo arsztowany.