Śmierć pilota MIG - 29: Bohater zostawił synka i córeczkę

2018-07-08 18:09

Ratował innych, przypłacił to własnym życiem. Por. pil. Krzysztof S. do ostatniej chwili siedział za sterami bojowego MIG-29, którego oba silniki uległy awarii, by wyprowadzić maszynę znad Pasłęka (woj. warmińsko-mazurskie). Nie dopuścił by spadła na domy. Samolot rozbił się na polu za miasteczkiem, pilot się katapultował, ale było już za późno i jego spadochron nie zdążył się otworzyć. Bohater osierocił synka i córeczkę. 8 lipca świętowałby swoje 33 urodziny.

Por. pil. Krzysztof S. urodził się 9 lipca 1985 r. w Gdańsku. Wychowywał się we wsi Roszkowo nieopodal Pruszcza Gdańskiego, gdzie od małego obserwował maszyny latające 49. Pułku Śmigłowców Bojowych oraz Aeroklubu Gdańskiego. Jego ojciec był technikiem pokładowym na samolotach An-2. To tata po raz pierwszy zabrał małego Krzysztofa w podniebną podróż. Był nią tak zachwycony, że kilka lat później w 2000 r. rozpoczął naukę w Ogólnokształcącym Liceum Lotniczym w Dęblinie. Tam poznał smak samodzielnego bujania w przestworzach pilotując szybowiec Bocian. Cztery lata później przeprowadził się do sąsiedniego budynku wstępując do Wyższej Oficerskiej Szkoły Sił Powietrznych.

W 2009 roku otrzymał promocję na pierwszy stopień oficerski oraz przydział do 41. Eskadry Lotnictwa Taktycznego w Malborku, gdzie rozpoczął służbę jako pilot w drugim kluczu lotniczym. W 2013 roku zdobył tytuł Pilota Roku. Latał na myśliwcach MiG-29.

- Był ciepłym, bardzo pomocnym człowiekiem. Spokojnym, wręcz cichym, ale konkretnym. Pasjonował się motoryzacją i wyścigami 

– mówi jego kolega.

Piątkowe nocne ćwiczenia zakończyły się dla Krzysztofa S. tragicznie. Osierocił swoje największe skarby, synka, który od września idzie do pierwszej klasy szkoły podstawowej, oraz młodszą córeczkę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki