30 lipca 2019 roku zmarł 3-letni Nikodem, pochodzący z Włocławka, miasta w województwie kujawsko-pomorskim. Szybko wyszło na jaw, że w jego śmierć były zamieszane osoby trzecie. Chłopiec miał bowiem na ciele mnóstwo obrażeń: siniaków i zadrapań. Nawet lekarze, z którymi rozmawiali reporterzy „Super Expressu”, byli przerażeni tym, w jakim stanie było ciało 3-latka. Kulisy tego, jakie piekło zgotowano dziecku, są przerażające.
3-letni Nikodem żył z mamą, Agnieszką S., która już od jakiegoś czasu była związana z Pawłem K. W toku śledztwa okazało się, że konkubent kobiety wyładowywał agresję właśnie na dziecku swojej partnerki. Miał bić chłopca pięściami, wyzywać go, krępować taśmą przylepną, a także podtapiać. Podczas procesu ustalono, że po raz pierwszy uderzył 3-latka prawdopodobnie 21 czerwca 2019 roku. Koszmar dziecka i stosowane wobec niego tortury miały więc trwać nieco ponad miesiąc. Paweł K. tłumaczył śledczym, że chciał Nikodema „naprostować, bo był niegrzeczny”, że „tylko go dyscyplinował, gdy mu pyskował”. Nie potrafił poradzić sobie z 3-letnim dzieckiem i sięgnął po przemoc, która 30 lipca 2019 roku doprowadziła finalnie do śmierci chłopca. To wtedy Paweł K. znowu zaczął katować syna swojej partnerki. „Ścisnąłem go i coś mu chrupnęło w środku”, twierdził przed sądem mężczyzna. Nieprzytomny 3-latek został wtedy przez niego zabrany do łazienki. Agresor zanurzył Nikodema w wannie wypełnionej wodą. Doszło do zachłyśnięcia i uduszenia się ofiary.
Oprawca wraz z matką chłopca po tych wydarzeniach wezwali nawet pogotowie, ale na ratunek było już za późno. Przez telefon powiedzieli dyspozytorowi, że dziecko spadło ze schodów i nie oddycha, lecz ratownicy od razu zauważyli ślady na ciele 3-latka, które świadczyły o znęcaniu się nad nim. Lekarz zadzwonił na policję, na miejsce przyjechały służby i sprawa ruszyła błyskawicznie.
Szczegóły, jakie ujawniło policyjne i prokuratorskie śledztwo, są wstrząsające. Wynika z nich, że Paweł K. miał w okropny sposób traktować chłopca. Zwracał się do niego wulgarnymi słowami, nieustannie groził mu, że wyprowadzi go na spacer w uprzęży dla psa. Miał też unieruchamiać dziecko, oklejając je taśmą przylepną. Uderzał 3-latka rękami w głowę i inne części ciała. Rzucał nim z wysokości na łóżko, potrząsał, szarpał, polewał zimną wodą i obwiązywał smyczą. 27-latek podnosił także Nikodema i trzymał go za nogi, głową skierowaną w dół, uderzając nim wówczas o swoje ciało. Kazał chłopcu stać kilka godzin w miejscu z rękoma uniesionymi ku górze albo przed sobą, a gdy 3-latek je opuszczał, był bity. Śledczy nie mieli żadnych wątpliwości, że sprawca działał z zamiarem bezpośrednim, powodując u dziecka ciężki uszczerbek na zdrowiu.
Lokalna społeczność nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Proces w tej sprawie trwał ponad trzy lata i choć toczył się za zamkniętymi drzwiami, z wyłączoną jawnością z uwagi na dobro rodziny, to relacje medialne były śledzone przez mieszkańców Włocławka, którzy komentowali sprawę w mediach oraz w internecie. Agnieszka S. pisała o sobie w sieci, że jest „mamą przez 24 godziny na dobę”. Sąsiedzi mówili dziennikarzom, że oprócz Nikodema, urodziła jeszcze dwoje dzieci – Sebastiana i Nikolę. Często miała też zmieniać partnerów, a niedługo przed dramatem jej 3-letniego syna, zaręczyła się z kolejnym – Pawłem K.
W mieszkaniu przy ul. Chopina we Włocławku mieszkała od około roku. Sąsiadka kobiety w rozmowie z „Super Expressem” wyznała, że słabo ją znała, choć często widywała Agnieszkę S. w towarzystwie młodego mężczyzny, który wprowadził się do niej niedawno. Sąsiedzi mieli podobno w przeszłości sygnalizować, że w lokalu na parterze dzieje się coś niedobrego. Słyszeli dochodzące z mieszkania krzyki. Rodziną interesowała się zresztą opieka społeczna, ponieważ matka Nikodema utrzymywała się z zasiłków. Miała także ograniczone prawa rodzicielskie. Niestety, nikt w porę nie dostrzegł dramatu 3-latka, który zakończył się dla niego tragicznie.
W listopadzie 2021 roku Sąd Okręgowy we Włocławku skazał Pawła K. na karę łączną 20 lat pozbawienia wolności za zabójstwo, znęcanie się psychiczne i fizyczne, połączone ze stosowaniem szczególnego okrucieństwa, oraz za spowodowaniem ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Matkę chłopca, Agnieszkę S., skazano natomiast na 13 lat pozbawienia wolności za pomocnictwo sprawcy zabójstwa.
Wyrok wywołał niemałe poruszenie w sieci, bo zdaniem komentujących sprawcy zasługiwali na znacznie wyższą karę. To samo zdanie miała strona oskarżycielska w procesie. Mariusz Marciniak z Prokuratury Regionalnej w Gdańsku powiedział wówczas w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że została złożona apelacja, a prokuratura domaga się wymierzenia Pawłowi K. dożywotniego pozbawienia wolności, zaś Agnieszce S. - 25 lat więzienia. Ale nie tylko prokuratura złożyła odwołanie od wyroku, ponieważ zrobili to także adwokaci oprawców chłopca, domagając się złagodzenia kary wymierzonej ich klientom.
Ponowne rozpatrzenie sprawy i doprowadzenie do prawomocnego wyroku zajęło rok. 29 listopada 2022 roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku zwołał posiedzenie, w którym postanowił ogłosić swoją decyzję. Zanim jednak to nastąpiło, sędzia uzasadniała, że zachowanie oskarżonego budzi skrajną, negatywną ocenę i jest nacechowane niezwykle wysokim stopniem szkodliwości społecznej. Kobieta opisywała, że Paweł K. przez ponad trzy tygodnie permanentnie znęcał się nad pokrzywdzonym, a ostateczne działania, jakie ten podjął wobec dziecka, czyli włożenie go do wanny pełnej wody, nie były próbą ratowania 3-latka, jak twierdzili jego oprawcy podczas procesu. Jednocześnie sędzia zauważyła, że nie można przypisać oskarżonemu chęci zabicia Nikodema, dlatego sąd przypisał mu w zakresie wyroku zabójstwo w zamiarze ewentualnym. Podkreślała, że 27-latek wkładając nieprzytomne dziecko do wanny godził się na to, że pokrzywdzony może umrzeć. I, niestety, tak też się stało.
W przypadku matki Nikodema, Agnieszki S., sędzia uzasadniała, że kobieta miała świadomość, że jej partner znęcał się nad chłopcem i podejmował czynności, które miały wpływ na jego stan zdrowia, na to, że życie 3-latka było zagrożone. Zdaniem sądu apelacyjnego, brak reakcji i brak pomocy udzielonej własnemu synowi, wypełniało znamiona pomocnictwa do zabójstwa ofiary. Tym bardziej, że jak wynikało ze śledztwa oskarżony wielokrotnie opuszczał mieszkanie Agnieszki S., więc w tym czasie kobieta mogła pomóc dziecku, jeśli bała się to robić w jego obecności. Nie zrobiła jednak nic, jednocześnie w przeszłości oskarżając 3-letniego synka o to, że przez niego Paweł K. bywał na nią zły czy ją „opuszczał”.
Sędzia ustosunkowała się w uzasadnieniu również do słów Agnieszki S., która twierdziła, że jej zachowanie było związane z tym, że obawiała się oskarżonego. „To absolutnie nie znajduje potwierdzenia w materiale dowodowym”, oceniła sędzia, dodając, że Paweł K. w żaden sposób nie groził swojej konkubinie i nie stanowił wobec niej zagrożenia. Całą przemoc i agresję kierował bowiem w stronę Nikodema. Chłopca, który miał zaledwie trzy lata, który był bezbronny, którego niewinne psoty oprawca karał tak brutalnie, jakby ten zrobił mu nimi największą krzywdę. Katował malutkie dziecko, które nie miało z nim żadnych szans, doprowadzając do jego śmierci i przekreślając całą jego przyszłość, całe życie, jakie było przed nim.
Ostatecznie Sąd Apelacyjny zdecydował o podwyższeniu kar dla obojga oprawców 3-letniego Nikodema. Finalny wyrok zarówno dla Pawła K., jak i Agnieszki S., to 25 lat więzienia, czyli w przypadku mężczyzny o 5 lat więcej niż w pierwszym wyroku, a dla matki chłopca – o 12 lat więcej. Zgodnie z decyzją, Paweł K. będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie dopiero po 20 latach odsiadki.
Po więcej przerażających historii zajrzyj tutaj: Pokój Zbrodni.