Po pierwszym, udanym dla drużyny Dejana Mihevca meczu w Arenie Toruń, Anwil Włocławek wyraźnie przejął inicjatywę. Igor Milicić mógł być zadowolony ze stylu, w jakim jego zespół zareagował na tamtą porażkę. Przed czwartkową konfrontacją, to obrońcy tytułu byli bliżsi złotych medali. Ewentualna wygrana sprawiłaby, że końcowy triumf byłby na wyciągnięcie ręki.
Anwil Włocławek - Polski Cukier Toruń, relacja z meczu numer 4
Mecz od skutecznego rzutu zaczął Karol Gruszecki. Chwilę później trzy punkty zdobył Michael Umeh. Anwil z początku musiał odrabiać straty, ale swoją śmiercionośną broń odpalił Chase Simon. Po jego "trójce" mieliśmy remis 9:9. Z ulgą przyjęliśmy lepszą postawę Roba Lowery'ego, który pomógł w wypracowaniu kolejnej przewagi Twardym Piernikom.
Po pierwszej kwarcie mogliśmy być pełni optymizmu. W końcówce troszkę nerwowo grał Lowery, ale ozdobą tej części spotkania była dobitka Bartosza Diduszko po niecelnym rzucie za trzy Damiana Kuliga.
Krótka przerwa nie wybiła Polskiego Cukru Toruń z rytmu. Wprawdzie goście popełnili rzadko spotykany błąd 24 sekund, ale chwilę później rewelacyjnie z rogu boiska rzucił Aaron Cel. Anwil wciąż wyglądał dość niemrawo i przewaga torunian wzrosła nawet do piętnastu punktów. Mistrzowie Polski starali się gonić, w czym pomagały skuteczne "trójki" Almeidy i Lichodieja.
Ozdobą pierwszej połowy z pewnością był genialny wsad w wykonaniu Ivana Almeidy. Po stronie Twardych Pierników skutecznie za trzy punkty rzucił Karol Gruszecki. Wynik 34:44 dobrze oddawał przebieg dwóch kwart.
Drugą połowę torunianie rozpoczęli od... błędu 24 sekund! Na szczęście dla gości, stratą odpowiedzieli włocławianie. W kolejnych minutach mistrzowie Polski byli wyraźnie lepsi, a w zmniejszeniu strat pomogły błędy Roba Lowery'ego. Amerykanin grał lepiej niż w poprzednich spotkaniach, ale nie ustrzegł się strat. Przy stanie 43:48 Dejan Mihevc poprosił o przerwę, która jednak nie wybiła gospodarzy z rytmu. Seria 16 (!) punktów z rzędu dała im pierwsze tego dnia prowadzenie.
Torunianie zupełnie stanęli. W ich grze przestały funkcjonować schematy, które dawały punkty we wcześniejszej fazie meczu. Po drugiej stronie szalał Ivan Almeida. Koszykarz z Wysp Zielonego Przylądka imponował nie tylko skutecznością, ale również efektowną grą. Przed ostatnią kwartą Anwil Włocławek prowadził 60:55.
Gospodarze zyskali pewność siebie. Decydująca odsłonę zmagań celnym rzutem "za trzy" otworzył Aaron Broussard. Torunianie starali się trzymać blisko za plecami obrońców tytułu. Na nieco ponad 3 minuty do końca, z dystansu trafił Rob Lowery i strata wynosiła tylko punkt! Zapowiadał się prawdziwy horror w końcówce. Ostatnie fragmenty to prawdziwa wojna akcja za akcję. Dramaturgia była tym większa, że w jednej akcji "rozjechały" się nogi Roba Lowery'ego, który wylądował na parkiecie z grymasem bólu.
Pod nieobecność Amerykanina, piękną akcją błysnął Diduszko, który odzyskał prowadzenie dla Polskiego Cukru. Po nieudanej akcji rywali, torunianie nie byli w stanie odskoczyć. 33 i 34 punkt Ivana Almeidy z linii rzutów wolnych znów spowodował radość na trybunach Hali Mistrzów.Na 13,9 sekundy do końca sędziowie odgwizdali błąd ośmiu sekund. Z rzutu wolnego tylko raz trafił Broussard, a potem stało się coś nieprawdopodobnego! Aaron Cel trafił za trzy na 1,3 sekundy do końca! 83:82 dla Polskiego Cukru Toruń! Co za mecz!
Gospodarzom nie pomógł gigantycznie dobry występ Ivana Almeidy. Po drugiej stronie świetnie dysponowany był Lowery. Zwłaszcza ostatnia kwarta mogła zaimponować. Prawdziwym bohaterem został jednak Aaron Cel!
Kolejny mecz w niedzielę w Arenie Toruń. Początek o 17:30. Redakcja portalu torun.eska.pl trzyma kciuki za Twarde Pierniki!
Anwil Włocławek - Polski Cukier Toruń 82:83 (15:26, 19:18, 26:11, 22:28)
Stan rywalizacji: 2:2