To miało być udane zwieńczenie Świąt Wielkiej Nocy dla kibiców Twardych Pierników. Mecz z Arką Gdynia miał udowodnić ogromną siłę, jaką dysponuje zespół Dejana Mihevca. Wyjazd do drużyny ze ścisłego topu Energa Basket Ligi nie mógł być jednak spacerkiem.
Do składu Polskiego Cukru Toruń powrócił Michael Umeh, który wcześniej miał być skonfliktowany ze szkoleniowcem ekipy z grodu Kopernika. Pierwsza kwarta rozbudziła nasze apetyty na końcowy sukces. Twarde Pierniki wyglądały bardzo dobrze i wygrały ją trzynastoma punktami. Swój dzień tego dnia z pewnością mieli Krzysztof Sulima, Damian Kulig i Rob Lowery. Wprawdzie druga kwarta mogła już zwiastować powrót do gry Arki, ale mimo wszystko na przerwę goście schodzili z dziewięciopunktową zaliczką.
Co się stało po przerwie? Zobaczyliśmy świetnie grającą i skuteczną Arkę Gdynia, która udowodniła, że trzeba się z nią liczyć w walce o najcenniejsze trofeum w tym sezonie. Zaczęła działać śmiercionośna broń gospodarzy - rzuty za trzy punkty. Gdynianom przewodził skuteczny James Florence. Łącznie rywale zdobyli aż 54 (!) punkty z dystansu. Minuty mijały i w końcówce to gdynianie kontrolowali przebieg wydarzeń. Ostatecznie, po końcowej syrenie na tablicy wyników zobaczyliśmy wynik 88:72.
Arka Gdynia wygrała fazę zasadniczą, choć wcześniej eksperci stawiali raczej na torunian i Stelmet Enea BC Zieloną Górę. Twarde Pierniki muszą wygrać u siebie z Kingiem Szczecin, aby zapewnić sobie pozycję lidera przed play-offami. Redakcja portalu torun.eska.pl trzyma kciuki za drużynę Dejana Mihevca!
Arka Gdynia - Polski Cukier Toruń 88:72 (14:27, 20:16, 31:15, 23:14)
Polski Cukier: Krzysztof Sulima 17, Damian Kulig 16, Robert Lowery 14 (10 asyst), Michael Umeh 9, Karol Gruszecki 8, Bartosz Diduszko 5, Łukasz Wiśniewski 2, Cheikh Mbodj 1, Przemysław Karnowski 0, Tomasz Śnieg 0.