Wprawdzie Get Well Toruń przegrał w Lublinie z Motorem 42:48, ale niektórzy kibice dostrzegli zmiany, jakie zaszły w drużynie. Spory w tym udział Marka Lemona, który bardzo pozytywnie wpłynął na australijską część zespołu.
Mark Lemon brakującym ogniwem w Get Well Toruń?
Co robi selekcjoner Australijczyków w Lublinie i czemu pomaga torunianom? Niezorientowanym przypominamy, że trzon Get Well tworzy tercet z Australii - Jason Doyle, Chris Holder i Jack Holder. Od początku sezonu 2019 mówiło się, że problemem Aniołów jest komunikacja. Adam Krużyński, który opiekuje się obecnie drużyną pod nieobecność Jacka Frątczaka, postanowił działać. Kto może dotrzeć do głów braci Holderów, jak nie właśnie Lemon? Szybko okazało się, że różnica jest widoczna gołym okiem.
- To było dla nas spore wzmocnienie i bardzo się cieszę, że udało się go namówić. Australijczycy korzystali z podpowiedzi Marka i zdecydowanie lepiej współpracowali. Ja sam chciałbym korzystać jak najczęściej z pomocy Marka Lemona. W piątek jest taka możliwość, więc będzie z nami podczas meczu ze Stalą - powiedział po meczu w Lublinie Adam Krużyński, w rozmowie z torun.eska.pl.
Malkontenci mogą powiedzieć, że Get Well znów zapomina o Polakach i szuka posiłków za granicą. Trzeba jednak zrozumieć, iż taka na ten moment jest potrzeba chwili. W trakcie sezonu 2019 nikt nie machnie czarodziejską różdżką i nie wyczaruje dwóch, dobrych polskich seniorów. Przede wszystkim o wynik musi zadbać tercet z Australii, wspierany Nielsem Kristianem Iversenem. Norbert Kościuch i Rune Holta mogą kilka punktów dorzucać, ale cudów nie zdziałają. Wszystko wskazuje więc na to, że Mark Lemon jest po prostu potrzebny Aniołom jak Nickiemu Pedersenowi dmuchawy.
Chryja po awizowanym składzie Get Well Toruń. Czy aby na pewno słuszna?
Przejrzałem sobie social media po ogłoszeniu awizowanego składu Aniołów na mecz z truly.work Stalą Gorzów. W zestawieniu pojawili się Justin Stolp i Filip Nizgorski. Od razu pojawił się rwetes o wdzięcznej nazwie - "KIM DO CHOLERY JEST STOLP?????". Piszą to kibice, którzy od kilku miesięcy z zacięciem godnym lepszej sprawy walczą o stawianie na wychowanków. Drodzy fani - Justin Stolp jest wychowankiem tego klubu.
Już pomijam fakt, że niektórzy nie pojmują jednej, podstawowej kwestii. Względem awizowanego składu można dokonać dwóch zmian przed meczem. Jeżeli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, to wówczas spokojnie będzie można postawić na Runego Holtę i Norberta Kościucha. - Sprawa występu tego ostatniego jest otwarta - mówił w niedzielę Adam Krużyński.
Takie zestawienie daje jeszcze jeden, ważny argument. Sztab szkoleniowy jeszcze nie wie, kto będzie startował w pierwszej serii. Na pewno jednego z dwóch Polaków zastąpi Jack Holder. Jest w tym momencie zbyt ważny, żeby z takim ruchem czekać. Dzięki takiemu ustawieniu par, rywale do końca nie będą wiedzieli, kogo mogą się spodziewać. Troszkę psychologicznych gierek jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Czy przyszłość Get Well Toruń powinna być związana z Jackiem Frątczakiem?
Nie twierdzę, że Jacek Frątczak jest złym menedżerem. Jego przyjście do Torunia przyniosło potrzebne odświeżenie, a zaangażowania nigdy mu nie można było odmówić. Uważam jednak, że pewna formuła w jego przypadku się wyczerpała. Dowodzi tego rozbieżność zdań, jaką da się obecnie wyczuć. Przywołajmy jeden z przykładów.
Najgorszy w barwach Get Well Toruń w Lublinie był bez wątpienia Igor Kopeć-Sobczyński. Wychowanek klubu wyglądał źle nawet na tle Maksymiliana Bogdanowicza, który przecież nie przywiózł żadnego rywala za plecami. Co mówi o tym Adam Krużyński? - Igor na ten moment ma braki mentalne, poprosiłem Karola, żeby odpuścił sobie wszystkie starty młodzieżowe. Wydaje mi się, że jest potrzebna przerwa i dalsza praca z psychologiem - twierdzi szef rady nadzorczej.
Jeszcze kilka tygodni temu Jacek Frątczak mówił zupełnie coś innego. Przyjdą rozgrywki DMPJ, inne zawody juniorskie, a chłopacy muszą startować. To miało być jedyne lekarstwo. Dziś słyszymy, że konieczna jest przerwa. Trzeba postawić na którąś z koncepcji. Skoro Jack Holder i inni przedstawiciele ekipy Get Well Toruń chwalą sobie obecną atmosferę i widzą poprawę - raczej większe perspektywy ma ta druga.
Kibice Get Well Toruń przede wszystkim wymagają
Na koniec słówko o bojkotach i innych pretensjach. Miałem wrażenie, że 26 maja drużyna z Torunia lepiej czuła się w Lublinie niż u siebie. Wreszcie ze strony gospodarzy nie było wyzwisk, gwizdów i innych nieprzyjemności. Fani, którzy przebyli daleką drogę (chwała im za to!) przez większość spotkania bawili się znakomicie, ale oczywiście musieli wtrącić swoje trzy grosze i przypomnieć im, że znów dostali w trąbę.
Poziom wulgarnych komentarzy i hejtu jaki obecnie spływa na Get Well Toruń ze strony jego własnych kibiców jest poniżej jakiejkolwiek krytyki. Ten zespół ma bardzo wiele wad. Został źle poukładany i teraz trzeba zrobić wszystko, aby wspierać drużynę w próbie ocalenia. Besztanie poszczególnych zawodników nie ma żadnego sensu i tylko pogrąża ich mentalnie. Sami sobie odpowiedzmy na pytanie, czy tego obecnie wszystkim związanym z żużlem potrzeba.