Jest chory, ale niewielu mu współczuje. Kiedy się na niego spojrzy, trudno uwierzyć, że nazywają go bestią z Torunia. To określenie nie jest jednak przesadzone. Andrzej G. nie tylko doprowadzał do śmierci swoich ofiar, ale zadawał im cierpienie tak potworne, że rozum normalnego człowieka nie jest w stanie tego objąć. Wcześniej niczego nieświadomi poszkodowani dostawali od niego środki psychotropowe. W 2018 roku toruński sąd skazał potwora w ludzkiej skórze za gwałty na dorosłych mężczyznach i za zgwałcenie 13-letniego chłopca. Na tym jednak nie koniec. Choć Andrzej G. ma już na koncie wyrok dożywotniego pozbawienia wolności, w czwartek (3 sierpnia 2023 r.) ruszył kolejny proces, związany z gwałtami i morderstwami.
Dowiedz się więcej o sprawie Andrzeja G. z Torunia: Żyletki, ścierki, dezodorant - to narzędzia bestii. W listach opisał obrzydliwe szczegóły
Andrzej G. z Torunia pisał listy do prokuratury. Dlaczego wyznał winy?
Dziennikarz "Super Expressu", który od kilku lat zajmuje się sprawą Andrzeja G. nie waha się powiedzieć, że to jedna z najtrudniejszych spraw, które opisywał. Przypomnijmy - jednemu ze zgwałconych przez siebie mężczyzn Andrzej G. obciął genitalia. Poszkodowany się wykrwawił.
Co dla wielu będzie szokiem - bestia najwidoczniej postanowiła zrobić w więzieniu rachunek sumienia. Być może jest tak, że Andrzej G. chce spać spokojnie w nocy bez wyrzutów sumienia. Oskarżony swoje czyny opisał. Listy wysłał do prokuratury. - On pisał nie tylko do nas - powiedział "Super Expressowi" prokurator Artur Grabowski przed salą toruńskiego sądu.
W listach do prokuratury Andrzej G. przyznał się do brutalnych gwałtów na kobiecie i mężczyźnie w Grudziądzu. Jego ofiary zmarły wskutek ran, których doznały poprzez wkładanie do odbytu dezodorantów, lakierków, żyletek. Proces Andrzeja G. toczy się przed Sądem Okręgowym w Toruniu. Grozi mu - kolejne już - dożywocie. Ciężko to sobie wyobrazić, ale być może poprzez uznanie winy, Andrzej G. liczy na wybaczenie. Tymczasem oskarżyciele nie mają wątpliwości, że trzeba go traktować z największą surowością.
- Zdaniem biegłych, prawdopodobieństwo popełnienia w przyszłości przez niego czynu z użyciem przemocy czy wręcz zabójstwa na tle seksualnym jest bardzo wysokie, również z uwagi na przeszłość badanego. Jak wskazali biegli, w przypadku uznania Andrzeja G. winnym czynów, o jakie jest podejrzany, powinien być osadzony w Zakładzie Karnym dla niebezpiecznych, preferencyjnych sprawców przestępstw - również seksualnych, z użyciem przemocy. Podejrzany był wielokrotnie karany - czytamy w komunikacie Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Przy okazji publikacji artykułów na temat sprawy Andrzeja G., nasi czytelnicy sugerowali, że w tak skrajnych przypadkach należy wrócić do stosowania kary śmierci. Ta dyskusja najpewniej będzie wracać. Do kolejnych postanowień sądu będziemy wracać w kolejnych materiałach. Pod tekstem znajdziecie galerię z rozpoczęcia procesu bestii z Torunia.