Spalone auto koło Starogrodu Dolnego. W środku byli bezdomni

i

Autor: PSP Chełmno Spalone auto koło Starogrodu Dolnego. W środku byli bezdomni

Brał kasę za śmierć bezdomnych pracowników. Dwóch zginęło w tajemniczym wypadku

2021-08-07 10:40

Maciej B. najpierw zatrudnił w swojej firmie sześć osób. Potem wykupił na nich w kilkunastu firmach ubezpieczeniowych pracownicze ubezpieczenie grupowe. Czterech pracowników Macieja B. już nie żyje. Dwóch spaliło się w samochodzie koło Torunia. Mężczyzna ma postawiony prokuratorskie zarzuty za to, że próbował wyłudzić odszkodowanie, posługując się podrobionymi dokumentami. Pieniądze z ubezpieczenia po śmierci bezdomnych miały trafić do jego kieszeni. O sprawie jako pierwsza poinformowała telewizja Polsat.

Do tego tragicznego wypadku doszło pod koniec listopada 2020 roku w Starogrodzie Dolnym. Kierowca daewoo matiz stracił panowanie nad pojazdem i wypadł z drogi.  Auto runęło ze skarpy. Samochód stanął w płomieniach. Początkowo policja nie była w stanie określić tożsamości dwóch osób, których zwęglone ciała znaleziono w środku. Po kilku miesiącach okazuje się, że byli to bezdomni zatrudniani przez Macieja B.

- Wszystko wskazuje na to, że on zatrudniał i ubezpieczał bezdomnych. Doskonale wiedział o tym, że ich stan zdrowia jest delikatnie mówiąc opłakany. Liczył na to, że oni umrą a miliony trafia do jego kieszeni. Jedna z tych osób zmarła na posocznicę a druga na marskość wątroby. W wypadku zginęły dwie normalne, porządne osoby. Sprawa tego zdarzenia została przez prokuraturę rejonową umorzona. Prokuratorzy uznali, że to wypadek. Nikt z rodziny nie składał zażalenia. My też analizowaliśmy akta i też nam wychodziło, że to był wypadek komunikacyjny. Teraz podejrzewam, że ta sprawa będzie jeszcze raz dokładnie wyjaśniana i analizowana - mówi nam jeden z toruńskich prokuratorów

Prokuratura Okręgowa w Toruniu od kilku miesięcy zajmuje się Maciejem B. To drobny przedsiębiorca. Pod koniec zeszłego roku zatrudnił 6 osób w swojej firmie. Dzisiaj prokuratorzy wiedzą, że pracownicy Macieja B. wykupili w kilkudziesięciu firmach ubezpieczeniowych pracownicze grupowe ubezpieczenie. Prokuratorzy ustalili, ze po śmierci ubezpieczonych, pieniądze miały wpłynąć do kieszeni ich pracodawcy. Prokuratorzy ustalili, że 2 osoby zatrudnione przez Macieja B. i ubezpieczone przez niego po kilku tygodniach od momentu zawarcia z nim umowy zmarły w szpitalu. - Z przyczyn naturalnych. Bo były schorowane - zapewnia nas prokurator.

Dwie kolejne zginęły we wspomnianym wypadku samochodowym, do którego doszło 28 listopada zeszłego roku koło godziny 18 pod Toruniem. Wypadek był dziwny. Samochód stoczył się ze skarpy i stanął w płomieniach. - W tej sprawie było prowadzone postępowanie. Zostało umorzone. Nikt nie składał zażalenia - dodaje prokurator. Sprawie wypadku prokuratorzy znów zaczęli się przyglądać po tym, gdy odkryli w ilu firmach ubezpieczeniowych polisy zostały wykupione przez pracowników Macieja B.

- Maciejowi B. postawiliśmy zarzut z artykułu 286 w związku z artykułem 270, to jest usiłowanie wyłudzenia odszkodowania na podstawie podrobionych dokumentów. Gdybym miał podejrzenia, że on przyczynił się do śmierci tych osób, to przecież Pan mnie zna. Przecież Pan wie, że gdybym miał na to dowody, to poszedłbym z nim na areszt. Jak na razie nie ma takich podstaw. aby o niego wystąpić - mówi nam bez owijania w bawełnę toruński prokurator.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki