Radosnych świąt wielkanocnych nie ma, jest za to gorzki płacz. Niespełna 2-letni Mateuszek pozostawił po sobie gigantyczne uczucie pustki. Chłopczyk zginął w wypadku na parkingu przed marketem Netto w Inowrocławiu. Pod koniec lipca miał świętować z bliskimi drugie urodziny. Rodzice kochali go nad życie. Najwięcej czasu Mateuszek spędzał ze swoim starszym bratem Dawidem. W Wielką sobotę (30 marca 2024) cała rodzina robiła ostatnie zakupy w sklepie przy ulicy Świętego Ducha w Inowrocławiu. - Nie było jeszcze dwunastej. W przedsionku sklepu z chłopcami przebywał ojciec (27-letni Krzysztof Z. - dop. red.) z dwójką dzieci. Ich mama była naprzeciwko sklepu, w pomieszczeniu z wózkami - mówi naszemu dziennikarzowi jeden ze śledczych.
Inowrocław: 2-letni Mateuszek zginął w wypadku. Przerażająca relacja policjanta
- W pewnej chwili ze sklepu wybiegł starszy z braci. Ten sześcioletni. Biegł do matki przez parking. Za nim pognał młodszy z braci - mówi nam śledczy.
Dawidek wpadł w ramiona swojej mamy Mariki. Mateuszek został przejechany przez Volvo XC90. Próba reanimacji się nie powiodła. Chłopiec zmarł na miejscu. - Niewykluczone, że ta kobieta, która prowadziła Volvo nie zobaczyła malutkiego chłopca - mówi "Super Expressowi" śledczy.
Teraz miejscowa prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie tego tragicznego wypadku. Na razie prokuratura nie przesądza, czyja to była wina. Za kierownicą wielkiego luksusowego samochodu siedziała Jolanta M. (62 l.). Była trzeźwa. Mateuszkiem opiekował się jego starszy brat. Na wspólnych zdjęciach rodzinnych trzyma go mocno za rękę. Całej rodzinie składamy wyrazy głębokiego współczucia.