27 maja swoje obowiązki służbowe wykonywało dwoje kontrolerów - kobieta i mężczyzna. Kiedy wsiadali do autobusu miejskiego linii nr 40, z pewnością nie spodziewali się horroru.
- Kobieta posuwała się od czoła autobusu w kierunku jego tyłu, mężczyzna odwrotnie. Kiedy dotarła do Pawła B. ten stwierdził początkowo, że nie ma biletu, dalej, że nie ma dowodu tożsamości, a na polecenie, aby wysiadł wulgarnie kazał jej odejść - informuje Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Agresja słowna była dopiero początkiem.
- Mężczyzna, nie przestając grozić, uderzył ją otwartą dłonią w twarz i korzystając z chwilowego zamroczenia kontrolerki wyskoczył z autobusu na przystanku. Kontrolerzy wysiedli na następnym przystanku. Wsiedli do kolejnego autobusu linii 26. Kiedy ten ruszył, usłyszeli krzyk z końca autobusu „to teraz się zabawimy”. Był to ponownie Paweł B. Kobieta - kontroler szybko zadzwoniła na Policję, w tym czasie Paweł B. zaczął przemieszczać się w kierunku kontrolerów. Doszło do szarpaniny z kontrolerem - mężczyzną, a wtedy pomocy udzielił kierowca autobusu, który w międzyczasie zatrzymał pojazd - relacjonuje rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Wydawało się, że jest już po wszystkim, ale po obezwładnieniu Pawła B. i podczas oczekiwania na przyjazd policjantów, podejrzany poprosił o poluźnienie uchwytu i tłumaczył, że bolą go ręce.
- Po poluźnieniu chwytu Paweł B. wyciągnął z kieszeni nóż, który został mu wytrącony. W trakcie szamotaniny z kieszeni wypadł mu kolejny nóż i szpikulec. Groził przy tym wszystkim obecnym pozbawieniem życia, uszkodzeniem ciała i innymi przestępstwami, a także znieważał interweniujących. Następnie został zatrzymany przez Policję - tłumaczy Andrzej Kukawski.
27-latek nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Część potwierdził, ale zarzekał się, że noża nie używał. O sprawstwie i winie oskarżonego rozstrzygnie Sąd Rejonowy w Toruniu. Paweł B. był już wcześniej karany. Grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 2.
Polecany artykuł: