W sobotę pożegnaliśmy Izabelę B. i Pawła B., którzy zginęli w tragicznym wypadku w Chełmży. Zakochana para jechała razem na motocyklu, w pewnym tragicznym momencie coś poszło nie tak, doszło do tragicznego wypadku. O życie Izy i jej nienarodzonego dziecka ratownicy walczyli ponad godzinę, jej ukochany zmarł na miejscu.
- W tej tragicznej sytuacji dobrze jest usłyszeć, że Pan Bóg jest z nami. To wielki żal i smutek. Chcemy być z tymi, którzy cierpią. Ufamy, że dziecko które nosiła w swoim łonie jest u boku Pana Boga - mówił ksiądz w czasie mszy świętej podczas pogrzebu Izabelli - Są takie momenty, kiedy cisza przemawia najgłośniej. To jest właśnie taki moment - dodał
Trzynasty okazał się pechowy dla Pawła B. (+24.l) i Izabeli B. (+23 l.). Tego dnia o godzinie 14:00 motocykl, którym jechali, wypadł na pobocze. Narzeczeni najpierw uderzyli w znak drogowy, potem w ścianę budynku w Chełmży. On zginął na miejscu. Ją próbowano ratować przez godzinę. Nic to jednak nie dało. Młoda kobieta była w zaawansowanej ciąży, życia maleństwa nie udało się uratować. Na wracających z motocyklowej wycieczki rodziców czekał dziewięciomiesięczny Kubuś. Młodzi rodzice osierocili chłopczyka. Dzisiaj (17 października), w sobotę w Chełmży, o godzinie 14:00 miał się odbyć ich wspólny pogrzeb. Tak planowano.
Nie stało się tak, bowiem nie wyraziła na to zgody mama Pawła. Nie chciała, aby jej syn został również skremowany, tak jak jego ukochana Izabela. Wskutek tej decyzji o godzinie 14:00 rozpoczął się pogrzeb Izabeli w Chełmży, a ostatnie pożegnanie jej narzeczonego i ojca dzieci młodej kobiety aż 20 kilometrów dalej, w Kijewie Królewskim, o tej samej godzinie. Pogrążeni w smutku znajomi musieli wybierać, w którym pogrzebie zechcą uczestniczyć.
- Oni byli szczęśliwi z aspiracjami. Czy spodziewali się, że ta droga, którą dobrze znali, będzie ich ostatnią? - pytał retorycznie ksiądz podczas kazania.
Urna z prochami Izy spoczęła na cmentarzy w Chełmży. Trumna z ciałem jej ukochanego została złożona do grobu na cmentarzu w Kijewie Królewskim.