- Takie są szczegółowe wyniki toksykologiczne krwi - mówi nam prokurator Robert Szelągowski, przedstawiciel Prokuratury Rejonowej w Inowrocławiu (woj. kujawsko-pomorskie). - U sprawcy nie wykryto alkoholu ni narkotyków - dodaje. Z prokuratorem rozmawiamy o Aleksandrze M. O tragedii w Inowrocławiu było głośno w całej Polsce. 21 stycznia wczesnym rankiem, w Kujawsko-Pomorskiem rozegrały się potworne wydarzenia. Aleksander M. zadzwonił na numer alarmowy i poinformował, że właśnie zabił swoją córkę. Pchnął ją kilkukrotnie nożem. Po zakończeniu połączenia telefonicznego wyskoczył z okna czwartego pietra. Upadek przeżył, ale ze złamanym kręgosłupem i w ciężkim stanie trafił do szpitala. Lekarze długo walczyli o jego życie, niestety poszkodowany zmarł.
Czytaj więcej o sprawie: Igusia zginęła z rąk ojca, spoczęli w jednym grobie. Ten napis wyciska łzy. "Ukochanej Igusi..."
Rodzinny koszmar w Inowrocławiu. Śledztwo zakończone
W Inowrocławiu wiele osób znało Aleksandra M. Ojciec trzech córek prowadził wraz z partnerką restaurację. Był nawet bohaterem popularnego programu kulinarnego.
Na każdym zdjęciu z ojcem Iga jest uśmiechnięta. - Ona grała w tenisa. Tak jak jej starsze siostry - mówią nam mieszkańcy bloku na osiedlu Rąbin w Inowrocławiu. Nikt nie potrafi zrozumieć, dlaczego doszło do dramatu. Dlaczego Aleksander M. (52 l.) zabił własną córeczkę? Marzył przecież, aby ona wygrywała wielkie turnieje. Robił wszystko, aby tak się stało. - On się załamał. Był w szpitalu. Podobno miał problemy finansowe - mówią jego sąsiedzi.
Gdy Aleksander M. mordował dziewczynkę i wyskoczył z okna, mamy Igi nie było w domu. Kobieta znalazła się w szpitalu. Jej starsza, 15-letnia siostra nocowała u koleżanki. Najstarsza, 22-letnia mieszkała w innym mieście. Rodzina zadecydowała, że zabita córka zostanie pochowana w tej samej mogile, co jej ojciec. Na jednym grobie leżały kwiaty dla ofiary i kata. Na kwiatach rodzina położyła ich wspólne zdjęcie. Matki dziewczynki nie było na pogrzebie. Przebywała w tym czasie w lecznicy. - Sprawa zabójstwa dziewczynki została umorzona, ze względu na śmierć sprawcy - mówi nam prokurator Szelągowski.
Pod tekstem znajdziecie galerię ze zdjęciami, związanymi ze poruszającą sprawą z Inowrocławia