Kibice, którzy regularnie przychodzą na Motoareną są przyzwyczajeni do oglądania kapitalnego ścigania. Eksperci nie tylko w naszym kraju podkreślają, że w Toruniu zawsze można liczyć na świetne widowisko. Tymczasem podczas starcia Get Well Toruń z mistrzem Polski było nieco inaczej.
- Rzeczywiście było trochę inaczej. W niektórych momentach po prostu brakowało prędkości. Najważniejsze jednak, że na końcu moja drużyna wygrała - powiedział Emil Sajfutdinow, w rozmowie z torun.eska.pl. Wtórował mu Janusz Kołodziej, który zdobył tego dnia aż 13 punktów. - Rzeczywiście ciężko się wyprzedzało. Łatwo się mówi, gdy zawodnikowi pasuje. Tymczasem jak ktoś nie mógł się w niedzielę "przykleić" do tego toru, to mógł mieć spory problem z prędkością. Pamiętajcie, że jak się goni, to łapie się szprycę. Pół biedy jak przed Tobą jest jeden rywal, ale ten co atakuje z końca - zbiera potrójną szprycę - tłumaczy "Koldi".
Problemy ze skutecznymi akcjami miał m.in. Chris Holder, który do tej pory czuł się na Motoarenie znakomicie. Można to oczywiście tłumaczyć gorszą formą Australijczyka, ale nie da się również ukryć, że coś tego dnia było na rzeczy. Zapytany o tę kwestię menedżer Jacek Frątczak przypomniał, iż spore znaczenie miała pogoda.
>>> Klub Sportowy Toruń zmienił podprowadzające. Z dotychczasowymi nawet się nie pożegnał...
- W ubiegłym roku Unia Leszno przyjechała na przyczepny tor i dołożyła nam szesnastoma punktami. Dzisiaj mówimy o nawierzchni, która była poddawana ekstremalnym różnicom pogodowym. Na to nie mamy większego wpływu, bo pojawia się efekt szklarni. Oczywiście, że wyprzedzanie nie było łatwe. Wynika to z tego, że jedziemy w PGE Ekstralidze i startują zawodnicy z cyklu Grand Prix. Jeszcze w piątek (12 kwietnia) temperatura była o połowę niższa. Taki tor jak mieliśmy jest najbardziej powtarzalny - tłumaczy Jacek Frątczak.
Okazja do pierwszego zwycięstwa na Motoarenie pojawi się 5 maja. Wówczas do Torunia przyjedzie forBET Włókniarz Częstochowa, z dwoma wychowankami toruńskiego klubu w składzie - Pawłem Przedpełskim i Adrianem Miedzińskim.