Wracamy do sprawy okrutnego mordu pod Rypinem (woj. kujawsko-pomorskie). Jak już informowaliśmy w naszym serwisie - Mateusz wyszedł z domu, a gdy nie wrócił na noc, jego rodzina wszczęła alarm. Przyjaciele rozpoczęli poszukiwania. Policja szybko odnalazła jego zwłoki w pustostanie. - To syn moich sąsiadów. Zawsze mówił "dzień dobry". Nie wiem, kto mu to zrobił, ale wyglądał strasznie. Twarz miał zmasakrowaną. Nawet oczy mu wypłynęły - powiedział nam jeden z sąsiadów Mateusza W.
Morderstwo pod Rypinem. 20-letni Dominik zatrzymany. Jego słowa szokują
Po 20 godzinach policja zatrzymała Dominika. Ten przyznał się do zabójstwa.
- Gdy Mateusz zaczął bawić się telefonem, jego kolega zadał mu cios siekiera między oczy. Potem drugi. Trzeci i jeszcze kilka - ustalili śledczy. - Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Nie wiem dlaczego na spotkanie poszedłem z siekierą. Pierwszy raz mi się to zdarzyło - mówił sprawca. Lokalna społeczność zadaje sobie rzecz jasna pytanie, czy można było uniknąć tragedii? Na razie prokuratura nie ma dowodów na to, aby Dominik obracał się w środowisku, które zażywało narkotyki.
Sprawca makabry pod Rypinem był u psychiatry
Prokuratorzy dowiedzieli się, że młody mężczyzna pół roku temu poszedł do psychiatry. Zrobił to, bo jego rodzice zauważyli zmianę w jego zachowaniu. Zmienił się, zachowywał się dziwnie. Teraz prokuratura poprosi o opinię biegłych. Prawdopodobnie Dominik trafi na obserwację psychiatryczną. Sąsiedzi Mateusza bardzo przeżywają jego zabójstwo. - Nie mogę w to uwierzyć. Dominik całe wakacje był tutaj. Często przebywał w domu rodziców Mateusza. Nie mogę uwierzyć, że on to mógł zrobić - mówi nam jedna z mieszkanek Półwieska Małego, niewielkiej wsi koło Rypina. - Oni byli kolegami - mówią jednym głosem mieszkańcy wsi. Rodzinie i bliskim Mateusza składamy wyrazy współczucia. Do sprawy będziemy wracać.