W tym tygodniu w Szpitalu Miejskim im. Mikołaja Kopernika w Toruniu zamknięto tymczasowo oddział hematologii, gdy u jednej z pacjentek potwierdzono zakażenie koronawirusem. 24 pacjentów oddziału oraz 12 osób z personelu lecznicy poddano kwarantannie. Od wszystkich zostały pobrane próbki do badań na obecność koronawirusa. Badania potwierdziły zakażenie u14 pacjentów i 8 pracowników oddziału.
20 pacjentów oddziału hematologii przewieziono do szpitala zakaźnego w Grudziądzu. W piątek zmarła tam jedna z pacjentek przetransportowanych z toruńskiego szpitala.
Lekarz zaniepokojony przypadkami koronawirusa w tej lecznicy podejrzewa, że nosicielami są również inni pracownicy i pacjenci, którzy nieświadomie mogą roznosić go po Toruniu. Dlatego wystosował list, który trafił m.in. do Onetu. Medyk pisze między innymi:
„Zakażeni pracownicy oddziału hematologii od wielu dni kontaktowali się z większością ludzi pracujących w szpitalu, gdyż nie mieli pojęcia o szalejącym zakażeniu na ich oddziale. Wielu lekarzy z innych oddziałów konsultowało pacjentów na oddziale hematologii, narażając się na zakażenie. Testy na obecność koronawirusa miał jednak wykonany tylko cały personel i pacjenci z tego oddziału oraz kilku pacjentów z innych oddziałów. W obecnej sytuacji nie jest możliwe, aby wirus nie rozprzestrzenił się na cały szpital, ale my o tym nie wiemy, bo nikt nie chce nam zrobić testów!”.
Jak ujawnia lekarz, dyrektor ds. lecznictwa w szpitalu w dniach 30-31 marca wizytował wszystkie oddziały, pouczając personel, aby ten nie używał maseczek ochronnych ani przyłbic w szpitalu, w szczególności na izbie przyjęć! Argumentował to tym: "maska przed niczym nie chroni", "personel niższy widzi, że chodzicie w maseczkach i przyłbicach i też żąda sprzętu ochronnego", "z ekonomicznego punktu widzenia jest to całkowicie nieuzasadnione". Dyrektor też jest lekarzem.
Dział administracji i zarządzający szpitalem wykonują sobie testy, a lekarzom się testów nie pobiera!
Medyk opisuje, że na oddziałach kardiologii, urologii i chirurgii leżą pacjenci podejrzani o COVID-19. Wymazy od nich oraz od kilkorga lekarzy i pielęgniarek leczących tych pacjentów zostały pobrane. Ale personel nie został odsunięty od swoich obowiązków, nadal pracuje, kontaktuje się z innymi współpracownikami, a po pracy idzie do domu.
Oddział Kardiologii wcześniej wstrzymał wszystkie przyjęcia i wypisy, obecnie ponownie przyjmuje pacjentów, pomimo niewyjaśnionej sytuacji epidemiologicznej oddziału.
W sytuacji, gdzie wysoce prawdopodobne jest zakażenie znacznej części personelu, nie zalecono też zbadania każdego pracownika szpitala.
"Skala epidemii jest nieporównywalnie większa do oficjalnych danych. Widzimy to na własnym przykładzie" - pisze lekarz.