Krystyna Zaleska dyrektorem szpitala miejskiego w Toruniu została w 1995 roku. Swojego męża Michała poznała dopiero po tym, jak został on prezydentem Torunia. Szpital Miejski to zawsze było oczko w głowie prezydenta Torunia. Za czasów dyrektorowania pani Zaleskiej, placówka zmieniła się nie do poznania. Pani Krystyna już 8 lat temu mogła przejść na emeryturę. Zdecydowała się dopiero teraz. Wysokość jej emerytury jest niewyobrażalna dla zwykłego śmiertelnika.
Po jej odejściu, Urząd Miasta Torunia ogłosił konkurs na stanowisko dyrektora szpitala. Wygrała go Justyna Wileńska, która w szpitala była kierownikiem jednego z działów. Do dzisiaj dziennikarzom nie udało się uzyskać szczegółowych informacji z postępowania konkursowego. O toruńskiej lecznicy w Polsce zrobiło się głośno, po tym jak koronawirus dopadł pacjentów z trzech oddziałów. Jeden z nich to hematologia na której leczeni są pacjenci z białaczką. Teraz lekarze walczą o ich życie w szpitalu w Grudziądzu.
Po tym fakcie szpitalem zainteresował się prokurator. Na jego polecenie Sanepid ma sprawdzić, czy były przestrzegane wszystkie procedury. Nasi dziennikarze we wtorek zapytali panią Justynę Wileńską nową dyrektor szpitala, czy to prawda, że jest spokrewniona z panią Zaleską.
Pani Wileńska po naszym pytaniu zamilkła na minutę. - Tak jestem w jakiś sposób spokrewniona ale to dalekie pokrewieństwo - odpowiedziała
Nasi dziennikarze zapytali pisemnie Michała Zaleskiego, prezydenta Torunia czy pani Wileńska to krewna jego żony. - Nie posiadam wiedzy na ten temat - tak na piśmie odpowiedział nam prezydent
Dziwić mogą dwie różne odpowiedzi na to same pytanie, ale jak mówi pani Wileńska - "Pani Krystyna ma dużą rodzinę".
Przypomnijmy - tuż przed Świętami Wielkanocnymi, toruński szpital wystosował mocne oświadczenie, w którym odnosi się do ostatnich wydarzeń.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express - KLIKNIJ tutaj!
Polecany artykuł: