Wojtuś ma złamaną nogę. Radek złamaną rękę. Policjanci dziękują Bogu, że dzieci żyją. Chłopcom zrobił to ich własny ojciec Sławomir S. (32 l.). Gdy katował dzieci, był pijany. Miał we krwi 2,4 promila alkoholu. Nie ukrywał tego faktu podczas przesłuchania. Przyznał się do winy. Tłumaczył, że był zdenerwowany. Sąd postanowił aresztować go na trzy miesiące. Prokurator postawił mu zarzut psychicznego i fizycznego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu do 10 lat więzienia. Gdy mężczyzna został zatrzymany przez policję, jego żona Liliana (35 l.) opowiedziała policjantom, jak mąż traktował ją i dzieci.
- Też zadajemy sobie pytanie dlaczego ta kobieta wcześniej nie robiła nic aby chronić swoje dzieci. Dostawała 3 tysiące z 500 plus. Zasiłki. I powalała na to, aby on bił dzieci od lat i kazał jeść im z podłogi. Nie mieści się to w głowie normalnym ludziom - mówią policjanci
Wojtuś i Radek zostali pobici przez ojca ostatni raz w sobotę. Ich starszy brat i trzy młodsze siostry tego samego dnia też trafiły do szpitala bo były zaniedbane i głodne. Dzisiaj Sąd Rodzinny i nieletnich we Włocławku (kujawsko-pomorskie) postanowił umieścić dzieci w rodzinie zastępczej.
Tam dzieci będą nakarmione i czyste. Czy będą się czuły kochane nie wiadomo.
- W naszym kraju, żeby jeździć wózkiem widłowym trzeba przejść badania psychologiczne po to aby psycholog stwierdził, czy badana osoba nadaje się do tego. Nie ma żadnych badań na to czy ktoś nadaje się na rodzica - mówi nam jeden z włocławskich policjantów
- W naszym kraju, żeby jeździć wózkiem widłowym, trzeba przejść badania psychologiczne po to, aby psycholog stwierdził, czy badana osoba nadaje się do tego. Nie ma żadnych badań na to czy ktoś nadaje się na rodzica - dodaje kolejny funkcjonariusz.