Ostatnie tygodnie nie poprawiły humoru w obozie Arriva Twardych Pierników. Wygranych nie przybywało, chyba że u rywali, walczących z torunianami o utrzymanie w Energa Basket Lidze. Nosami kręcili również kibice Anwilu Włocławek. Temperatura przed niedzielnymi derbami była konkretna, a presja po obu stronach ogromna. Dawało się to wyczuć, oglądając to spotkanie.
Koszykówka. Anwil - Twarde Pierniki, relacja z meczu
Pierwsza kwarta układała się bardzo dobrze dla gości. Po akcji 2+1 Sterlinga Gibbsa zrobiło się nawet 19:11 patrząc ze strony Twardych Pierników, ale kolejne minuty były lepsze w wykonaniu Anwilu. Po lay-upie Gibbsa na tablicy wyników mieliśmy 25:23 dla torunian i z takim rezultatem obie drużyny schodziły na krótką przerwę. W drugiej kwarcie przyjezdni dorzucili kolejne trzy "oczka" do przewagi i pozostawało pytanie, czy znów dadzą o sobie znać fatalne końcówki podopiecznych Cedrica Heitza.
A druga połowa? Anwil ruszył rozwścieczony na swojego przeciwnika i karta zaczęła się odwracać. Gibbs nie był już tak skuteczny jak we wcześniej fazie, a Phil Greene rzucił m.in. ważną "trójkę" i zrobiło się 65:57. Włocławianie zaczęli panować na parkiecie, a goście mieli mało powodów do optymizmu. W 4. kwarcie to oni ruszyli do odrabiania strat. Na 3 minuty i 25 sekund do końca trafił Tayler Persons i zrobiło się 76:72. Chwilę później "trójką" odpowiedział Lee Moore, a Twarde Pierniki popełniały kolejne tego dnia błędy.
Anwil wywiązał się z roli faworyta i nie bez problemów pokonał torunian. Sytuacja Twardych Pierników z każdym dniem jest coraz gorsza. Mimo to, koszykarze mogą liczyć na świetny doping kibiców, którzy tłumnie stawili się we Włocławku. Ich zdjęcia prezentujemy pod tekstem.
Anwil Włocławek - Arriva Twarde Pierniki Toruń 86:79 (23:25, 19:22, 25:12, 19:20)