Elana Toruń chce gonić czołówkę, a Górnik Łęczna potwierdzić, że interesuje go tylko awans na zaplecze Ekstraklasy. W jakiej formie piłkarze obu drużyn wrócili po zimowej przerwie? W sobotę (29 lutego) o godzinie 20:08 dla obu drużyn wybrzmiał pierwszy w rundzie wiosennej gwizdek arbitra.
Elana Toruń - Górnik Łęczna, relacja
Pierwszy kwadrans nie obfitował w sytuacje podbramkowe, obie drużyny wzajemnie się badały. Elana Toruń pokazała jednak pazur w 20. minucie sobotniego starcia. Filip Kozłowski wykorzystał zamieszanie w okolicach pola karnego i mocnym strzałem nie dał szans Patrykowi Rojkowi.
Podopieczni Kamila Kieresia starali się odpowiedzieć, ale z konkretów w pierwszej połowie można wymienić właściwie jedynie groźne uderzenie Macieja Orłowskiego. Fantastycznie interweniował w tej sytuacji Paweł Sokół - bramkarz wypożyczony z Korony Kielce.
Po stronie "Żółto-Niebieskich" mogła się podobać akcja z 32. minuty Krzysztofa Kołodzieja. Ofensywny pomocnik minimalnie za mocno wypuścił sobie piłkę i dał tym samym szansę na skuteczne wejście Rojkowi. Dziesiątka w talii Bogusława Pietrzaka popisała się za to przy golu na 2:0. To właśnie kapitalne podanie Kołodzieja wykorzystał debiutujący w Elanie Matus Marcin.
Druga połowa dużo lepiej zaczęła się dla gospodarzy. Sprawnie przeprowadzony kontratak zakończył się rzutem karnym. Rojek faulował znajdującego się w idealnej sytuacji Marcina i arbiter Albert Różycki nie miał wątpliwości. Pewnym egzekutorem jedenastki był Wojciech Onsorge.
Podopiecznym Pietrzaka wyraźnie było mało. W 63. minucie świetną akcję Dominika Kościelniaka wykończył kolejny debiutant - Lukas Hrnciar. Później mieliśmy odrobinę emocji pozasportowych. Na Stadionie Miejskim im. Grzegorza Duneckiego zawiodło... debiutujące tego dnia światło.
Po niemal dwudziestominutowej przerwie, decyzją arbitra - oraz co warte podkreślenia - obu drużyn, mecz był kontynuowany. Oświetlenie było wyraźnie słabsze, ale piłkarzom to nie przeszkadzało. "Zielono-Czarni" pokazali ducha fair-play, przy bardzo niekorzystnym dla nich wyniku.
W tych pięknych okolicznościach przyrody - ponownie lepiej odnalazła się Elana. Zamieszanie w polu karnym rywali wykorzystał Mateusz Stryjewski.
Do końca widowiska wynik nie uległ już zmianie. Podopiecznym Bogusława Pietrzaka gratulujemy wygranej i kapitalnej gry, a oświetlenie wymaga kolejnych testów. Wierzymy, że w kolejnych meczach będzie lepiej.
Elana Toruń - Górnik Łęczna 5:0 (Kozłowski 20', Marcin 38', Onsorge k. 56', Hrnciar 63', Stryjewski 90+2)
Elana Toruń: Sokół - Andrzejewski, Onsorge, Bierzało, Stryjewski - Kisiel, Hrnciar (90+6' Górka), Kościelniak, Kołodziej (90+3' Boniecki) - Kozłowski (90+7' Jóźwicki), Marcin (66' Pisarek)
Górnik Łęczna: Rojek - Orłowski, Baranowski, Midzierski, Leandro - Stromecki, Wójcik (44' Wojciechowski), Kalinkowski, Lewandowski (57' Zagórski), Stasiak (90+6' Turek) - Banaszak (60' Śpiączka)
Sędzia: Albert Różycki (Łódź)
Widzów: ok. 1200