Ich mieszkanie na 9. pietrze było zamknięte od wewnątrz. Trzeba było wywiercić zamki, by do niego wejść. Matka miała poderżnięte gardło, a syn rany na całym ciele. Wykrwawili się. Policjanci mówią, że najbardziej prawdopodobne jest to, że matka z synem pozabijali się nawzajem. Ich najbliżsi sąsiedzi są innego zdania. Są przekonani, że w mieszkaniu Ewy L. doszło do podwójnego zabójstwa, a morderca uciekł przez balkon. Prokuratura nie zajmuje w tej sprawie jednoznacznego stanowiska.
- Tak nie można było wejść do ich mieszkania. Trzeba było przewiercić zamki. Zrobił to szwagier Ewy. Ale co z tego, że nie można było wejść do ich mieszkania przez drzwi, bo klucz był w zamku. Balkon był otwarty. My nie wierzymy, że oni mogli sobie albo komuś zrobić krzywdę - mówi nam jeden z mieszkańców bloku przy ulicy Konstytucji 3 maja w Toruniu.