Siódmy wyścig konfrontacji toruńsko-częstochowskiej przyniósł nam sceny, których nigdy nie chcemy oglądać na żużlowych torach. Matej Zagar tuż po starcie zdecydował się poszerzyć tor jazdy, czym spowodował upadek Jasona Doyle'a i Michała Gruchalskiego. Australijczyk opuścił stadion w karetce.
Polecany artykuł:
- Jeżeli traci się lidera w siódmym biegu, to cały plan idzie do piachu. Martwimy się, bo na torze nie wyglądało to dobrze. Myślami jestem z Jasonem, bo widziałem jak cierpiał. Ja to już kiedyś sugerowałem, mam to nawet w mailach, że jeśli jeden z zawodników fauluje drugiego, a ten nie może kontynuować zawodów, to czy w przypadku sprawcy nie należy zastosować wykluczenia do końca zawodów - powiedział na gorąco menedżer Jacek Frątczak.
Po zawodach rozmawialiśmy jeszcze z przedstawicielami sztabu Get Well Toruń, którzy sugerowali, że sprawa z byłym mistrzem świata jest poważna. Wstępnie mówiło się o ok. 5-6 tygodniach przerwy. Badania przeprowadzone w szpitalu potwierdziły obawy wielu z nas. Doyle ma złamane żebra i pęknięte płuco. 33-latek miał spore problemy z oddychaniem, ale na szczęście to już minęło.
Najważniejsze jest oczywiście to, żeby Doyle wrócił do zdrowia. Kontuzja tego zawodnika sprawa, że niewesoła sytuacja Aniołów zmienia się w doprawdy tragiczną. Get Well ma na swoim koncie okrągłe zero punktów, a w kilku ważnych spotkaniach będzie musiał sobie radzić bez lidera, do którego na początku nowego sezonu nie można było mieć zbyt wielu pretensji.
Na koniec wątek humorystyczny. Australijczyk przekonał się o wysokiej jakości posiłkach, serwowanych przez polską służbę zdrowia.
Kolejny mecz Get Well Toruń odjedzie 12 maja w Grudziądzu. Rywalem będzie tamtejszy MRGARDEN GKM. Faworytem będą rzecz jasna gospodarze.