15 punktów Jasona Doyle'a, dobra postawa Nielsa Kristiana Iversena i niezły występ Chrisa Holdera. To jedyne pozytywy jakich mogą się doszukiwać kibice Get Well Toruń po niedzielnym meczu z Fogo Unią Leszno. - W trzech zawodników nie wygrywa się meczów - słyszeliśmy wielokrotnie na Motoarenie.
Menedżer Jacek Frątczak reagował tym razem błyskawicznie. Już w siódmym biegu mieliśmy konkretną rezerwę taktyczną - Niels Kristian Iversen zmienił Norberta Kościucha.
- Nie miałem ochoty czekać ze zmianami. Nie z takim rywalem jak Unia Leszno. Odpalałem od razu nasze armaty. Czasami jest tak, że po prostu jeńców się nie bierze. Można było popatrzeć, ryzykować - może Norbert trafi ze zmianami, natomiast przy ośmiopunktowej stracie z drużyną z Leszna - sorry, ja nie ryzykuję. Przerabialiśmy podobny scenariusz w zeszłym roku i skończyło się na porażce szesnastoma punktami. Plan zakładał jazdę dwoma liderami - mówi Frątczak w rozmowie z torun.eska.pl.
W wyścigu numer dziewięć miała miejsce kolejna rezerwa taktyczna. Chris Holder startował w parze z Doylem i torunianie liczyli na zmniejszenie sześciopunktowej straty. Niestety - starszy z Australijczyków zanotował defekt w skutek braku paliwa. - Ten bieg będzie mi się śnił po nocach. Wydawało mi się, że może uda się to wyciągnąć do -2 lub -4 i zabawa zacznie się niejako od nowa. Niestety, mamy za dużo dziur - podkreśla Jacek Frątczak.
Tą najpoważniejszą dziurą jest rzecz jasna Jack Holder (1+1 w pięciu startach). Wielu kibiców zastanawiało się dlaczego Australijczyk otrzymywał tyle szans, a Norbertowi Kościuchowi "podziękowano" po jednym starcie. - Mało się o tym mówi, ale mieliśmy potworny wypadek w piątek, w którym uczestniczył Norbert. W niedzielę był stawiany na nogi i gdzieś to miałem z tyłu głowy - tłumaczy menedżer Get Well Toruń.
Okazja do rehabilitacji 28 kwietnia. Anioły pojadą na piekielnie trudny wyjazd do Betard Sparty Wrocław. Początek niedzielnego meczu o 19:00. Transmisja w nSport+.