KH Energa Toruń zakończyła fazę zasadniczą na ósmym miejscu w tabeli Polskiej Hokej Ligi, co już można uznać za sukces podopiecznych Juryja Czucha. Początek sezonu nie wskazywał na to, że zobaczymy ekipę z grodu Kopernika w ćwierćfinałach. Stało się jednak inaczej i nagrodą za postawę w drugiej części sezonu są mecze z GKS-em Tychy, który ma mistrzowskie aspiracje.
GKS Tychy - KH Energa Toruń, relacja
Pierwsza tercja nie przyniosła bramek. Duża w tym zasługa Patrika Spesnego, który potwierdził dobrą formę z końcówki fazy zasadniczej. Kiedy wydawało się, że to gospodarze są bliżej zanotowania otwierającego trafienia - w 39. minucie Bartosz Fraszko dał prowadzenie torunianom.
Na początku trzeciej tercji Fraszko podwyższył wynik i na trybunach zapanowała konsternacja. KH Energa Toruń zmierzała po wygraną, ale znów dały o sobie znać kłopoty w końcówce. Mistrzowie Polski pokazali charakter. W 49. i 55. minucie do siatki trafił Filip Komorski. Na tablicy wyników był remis, a rozpędzeni gospodarze postanowili zamknąć sprawę zwycięstwa przed dogrywką. Najpierw bramkę na 3:2 zdobył Olaf Bizacki, a wyrok wykonał do pustej bramki Christian Mroczkowski.
"Stalowe Pierniki" zmarnowały szanse na sprawienie niespodzianki. Tyszanom należą się brawa za grę do końca i odwrócenie losów spotkania. Pod tekstem umieszczamy galerię zdjęć autorstwa Róży Koźlikowskiej.
GKS Tychy - KH Energa Toruń 4:2 (0:0, 0:1, 4:1)
0:1 - Bartosz Fraszko (38:53)
0:2 - Bartosz Fraszko (40:20)
1:2 - Filip Komorski (48:59)
2:2 - Filip Komorski (55:34)
3:2 - Olaf Bizacki (57:34)
4:2 - Christian Mroczkowski - Michał Kotlorz (58:34)