Nie było niespodzianki w 5. meczu ćwierćfinału fazy play-off Polskiej Hokej Ligi. KH Energa Toruń walczył do samego końca, ale Re-Piast Unia Oświęcim wygrała 4:3 i całą serię 4:1. "Stalowe Pierniki" pozostawiły po sobie niezłe wrażenie, przynajmniej w końcówce rywalizacji, ale dla kibiców z grodu Kopernika to marne pocieszenie, ponieważ znów mierzą się z podobnym scenariuszem - drużyna kończy rywalizację jeszcze przed walką o medale.
KH Energa Toruń kończy sezon. Arkadiusz Pietrzak podsumowuje kampanię 2022/23
Arkadiusz Pietrzak to doświadczony dziennikarz z Torunia i wielki pasjonat hokeja. Poprosiliśmy go o komentarz, dotyczący zarówno rywalizacji z Unią, jak i całego sezonu Polskiej Hokej Ligi. - Podobnie jak w poprzednich sezonach „pary” starczyło na pierwszą rundę fazy play-off. Niestety na chwilę obecną jest to szczyt możliwości kadrowych i finansowych klubu. W ostatnich latach torunianie byli inkubatorem dla innych klubów - komentuje Pietrzak.
- Co odkryto dobrego zawodnika, to on odchodził za pieniędzmi. Aktualną sytuację zobrazuję na przykładzie Roberta Arraka. W Toruniu w zeszłym sezonie był gwiazdą ale odszedł za kasą do Krakowa. Tam został szybko zweryfikowany. Grał w czwartym ataku, bądź siedział na ławce. Przykład tego zawodnika pokazuje ile nam kadrowo oraz finansowo brakuje do klubów z południa - rozwija swoją myśl Arkadiusz Pietrzak.
Nasz rozmówca podkreśla, że ambicja "Stalowych Pierników" była na odpowiednim poziomie, ale to za mało. Za chwilę klub obchodzić będzie 100-lecie klubu i wśród kibiców nie brakuje opinii, że należałoby je uczcić konkretnym sukcesem. - Uważam, że zmiany są potrzebne na każdej pozycji. Jednak wszyscy dobrze wtajemniczeni kibice wiedzą, że zmiany na pozycji prezesa nie ma się co spodziewać. Jeśli tak zostanie, zostaną z nami również obawy. Klubowi potrzebna jest stabilizacja kadrowo finansowa. Bez tego nie ma co marzyć o wyniku - podkreśla Pietrzak.
Zdaniem pasjonata, w Toruniu niezbędny jest skład, który przetrwa kilka sezonów, zgra się i będzie potrafił zagrać o coś więcej. Nie ma również przekonania do osoby obecnego trenera.
- W meczach z Unią Oświęcim rotował piątkami, lecz bez żadnego efektu. Jeśli już poszedł tym tropem, to trzeba było rotować wszystkie 4 ataki. To moje skromne zdanie. W fazie play-off bez czterech równych mniej więcej ataków nie da się nic ugrać. Można było doświadczonych obcokrajowców połączyć z naszą młodzieżą. Przykład? Proszę bardzo: 1. atak: Elomaa, Prokurat, Vittanenn, 2. atak: Korenczuk, Maćkowski, Syty, 3. atak Koskinen, Kalinowski, Wenker, 4. atak Kalinowski, Szucs, Zając - przekonuje Pietrzak.
- Tym sposobem mogliśmy mieć 4 dobre ataki i próbować o coś więcej powalczyć. Taki model gry był stosowany przez poprzednich trenerów. Ostatnie dwa sezony Eryf Schafer bardzo często grał na obronie wspólnie z Dimą Kozlovem i uważam bardzo mocno poszedł do przodu. Trzeba ogrywać naszych młodych chłopaków. Niestety ten sezon dla Eryka, jak i innych naszych wychowanków był praktycznie stracony - podsumowuje Arkadiusz Pietrzak.
Pasjonat hokeja zastanawia się, czy w drugiej połowie 2023 roku znów będzie musiał się uczyć nowych, skomplikowanych nazwisk. Jest to wysoce prawdopodobne, ale nasz rozmówca przekonuje, że trzeba wdrożyć inny plan.
- Nie tędy droga. Sobie oraz wszystkim kibicom i klubowi życzę w końcu sukcesu. Obyśmy wspólnie w końcu mogli zaśpiewać przebój Maryli Rodowicz „Niech żyje bal”. Póki co jednak, co roku śpiewamy inny przebój tej samej piosenkarki - „Ale to już było”. Byle do jesieni - kończy Pietrzak.
Pod tekstem prezentujemy galerię z ostatniego domowego meczu hokeistów KH Energa Toruń.