W sobotę wzięli ślub w Grudziądzu. We wtorek znajomy miał ich zawieść na lotnisko do Warszawy. Mieli polecieć na Wyspy Kanaryjskie. To miał być ich niezapomniany miesiąc miodowy.
Do Warszawy nie dojechali. Na autostradzie koło Włocławka ich kierowca sięgał po kawę. To był dosłownie moment. Złapał pobocze i dachował. Na szczęście skończyło się na siniakach.
Kinga J. w sierpniu miała skończyć roczek. Jej tata Krzysztof razem z mamą wybrali się tego samego dnia co nowożeńcy z Grudziądza nad morze. Ich losy przecięły się właśnie na autostradzie koło Włocławka.
Gdy rodzice Kingi zobaczyli,że po przeciwnej stronie autostrady dachował samochód to się zatrzymali aby udzielić pomocy.
- W ten samochód uderzył jadący z dużą prędkością bus. Dziewczynka przez godzinę była reanimowana po przybyciu karetki. Potem śmigłowcem została przetransportowana do szpitala w Bydgoszczy. Niestety lekarzom nie udało się uratować jej życia – mówi sierżant Tomasz Tomaszewski, rzecznik prasowy włocławskiej policji.