Kolejka do sanatorium na NFZ potrafi być długa. Kuracjusze mówią dość!
Dzięki dofinansowaniu Narodowego Funduszu Zdrowia wielu kuracjuszy z Polski może cieszyć się turnusem w niskich cenach. Niestety oszczędność tego typu nierozerwalnie wiąże się z długimi kolejkami, więc by dostać się na jakikolwiek z pobytów, trzeba być wyjątkowo cierpliwym. Coraz częściej seniorzy decydują się więc na turnusy prywatne, licząc tym samym na lepsze warunki - jednak czy aby na pewno idzie to ze sobą w parze? Okazuje się, że nie, a coś na ten temat wiedzą Danuta i Leszek z Gdyni, którzy swoją historią podzielili się z redakcją Gazety.pl. Dalsza część artykułu znajduje się pod galerią.
Prywatny turnus w sanatorium: czy warto? "Szkoda gadać"
Danuta i Leszek z Gdyni chcieli skorzystać z turnusu dofinansowanego przez NFZ, lecz tym razem otrzymali od ośrodka odmowę ze względu na inne schorzenia. Odwołanie, które napisali, nie pomogło, więc zapadła decyzja o wykupieniu prywatnego pobytu w Ciechocinku. Sześć dni kosztowało ich 3200 zł, więc to całkiem sporo. Na początku małżeństwo nie przejmowało się kwotą, bowiem liczyli, że dzięki temu warunki będą lepsze niż zazwyczaj. Byli jednak w błędzie!
Teraz na miejscu czekało na nas rozczarowanie. Jedzenie szkoda gadać. Ilości są takie jak na NFZ, wcześniej nakładane każdemu na talerz. Jesteśmy w szoku, że mamy to samo co wszyscy. Skoro wydaliśmy więcej, to powinniśmy mieć osobno szwedzki stół - relacjonowali kuracjusze, podroze.gazeta.pl.
Para miała okazję przebywać już na dofinansowanym turnusie w Ciechocinku, więc wie, jak wygląda wyżywienie czy ogólna obsługa. Płacąc ponad 3 tys. zł, liczyli, iż tym razem będzie lepiej, a tak naprawdę nie zobaczyli żadnej różnicy. Oczekiwania pary kuracjuszy nie zostały więc spełnione, a ich doświadczenie obrazuje, że prywatny pobyt wcale nie gwarantuje wyższych standardów.