Tragiczny pożar wybuchł po godz. 13 na poddaszu budynku przy ul. Orłowskiej w Inowrocławiu. W starej, wielorodzinnej kamienicy zameldowanych jest ok. 40 osób. Większość z lokatorów, którzy akurat byli w mieszkaniach, sama uciekła przed ogniem. Kiedy na miejscu pojawili się strażacy, ewakuowali kilka osób. Później przebili się przez płomienie i dym, dotarli do mamy i trzech córeczek, które zaskoczył pożar. Były już nieprzytomne. Wynieśli je z kamienicy, na ulicy natychmiast zaczęli reanimację. Po chwili akcję przejęli ratownicy pogotowia. Niestety, po kilkudziesięciu minutach lekarz stwierdził zgon całej czwórki.
- Na miejscu zdarzenia byliśmy 3 minuty po zgłoszeniu. Przyjechało 12 zastępów – informuje mł. kpt. Arkadiusz Piętak, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu. Po stłumieniu ognia strażacy przystąpili do oddymiania budynku, przeszukiwali pomieszczenia sprawdzając, czy nie pozostała w nich jakaś osoba.
- Do tej pory nie ustalono, co spowodowało pożar. Trwają oględziny miejsca zdarzenia. Prowadzi je prokurator wraz z biegłym z zakresu pożarnictwa. Nie udzielamy informacji czy w tej sprawie ktoś został zatrzymany – mówi asp. Izabela Lewicka-Woszczak z inowrocławskiej policji. Według mieszkańców kamienicy, z którymi rozmawialiśmy, ogień pojawił się w lokalu obok mieszkania Moniki S. i jej córek. Zajmuje go mężczyzna, który nadużywa alkoholu i sprawiał sąsiadom kłopoty.
W związku z tragicznymi skutkami pożaru, prezydent Inowrocławia podjął decyzję o dwudniowej żałobie.