Maciej B. jest oskarżony o zabójstwo, próbę wyłudzenia odszkodowania, pomoc przy dokonaniu dwóch aborcji i posiadanie marihuany. Na salę sądową "Anioł Śmierci" został doprowadzony z aresztu. Wyglądał jak playboy i taką miał opinię wśród znajomych. Maciej B. przed sądem przyznał się tylko do posiadania narkotyków. To prokurator musi udowodnić mu czyny, zawarte w akcie oskarżenia. Lista zarzutów jest długa. Zaczyna się od zabójstwa. Maciej B. - zdaniem śledczych - doprowadził do śmierci starszej kobiety, przez podpalenie jej mieszkania. Reporter "Super Expressu" bada "działalność" 46-latka od 2021 roku. Ustalenia są przerażające.
Czytaj więcej: Ubezpieczeni przez Macieja B. zginęli w wypadku, a pani Maria w pożarze. Tak tłumaczy się podejrzany biznesmen
Maria zginęła w pożarze w Toruniu. Maciej B. miał być jej zbawcą
Kobietą, o której piszemy wyżej była pani Maria. Cierpiała na ciężką chorobę. Dlatego postanowiła sprzedać mieszkanie na toruńskim Rubinkowie i zamieszkać w domu spokojnej starości. Maciej B. miał być jej zbawcą. To on miał od niej kupić zaniedbane mieszkanie. Toruńska prokuratura czuła, że w sprawie "kupna" mieszkania Macieja B. od Marii D. coś śmierdzi i oskarżyła go o jego wyłudzenie. Toruński sąd tego zapachu nie poczuł i uniewinnił Macieja B. Sąd Okręgowy odrzucił apelację prokuratury.
Maciej B. ubezpieczył mieszkanie od nieszczęśliwych zdarzeń. Mało tego - ubezpieczył również Marię D. Po jej śmierci odszkodowanie miało wpłynąć na jego konto. Pod koniec 2021 roku mieszkanie Marii D. płonęło, a ona sama zginęła w płomieniach. Sprawa pożaru trafiła do prokuratury. W dzień kobiet (8 marca 2022 roku) Maciej B. został tymczasowo aresztowany pod zarzutem zabójstwa kobiety.
Ubezpieczał bezdomnych, którzy ginęli w tajemniczych okolicznościach
Maciej B. jest dobrze znany toruńskiej prokuraturze. To on w kilkudziesięciu firmach ubezpieczeniowych, ubezpieczył w sumie na 6 milionów złotych pięciu toruńskich bezdomnych i Rafała Koczana (+25 l.). Po kilku tygodniach od ubezpieczenia, trzech bezdomnych zmarło w szpitalu, a kolejny razem z Rafałem Koczanem zginał w płonącym samochodzie. Dramat rozegrał się 28 listopada 2020 roku. Tragiczny wypadek miał miejsce w Starogrodzie Dolnym koło Torunia.
Andrzej Koczan (56 l.) uważa, że to nie był wypadek. Jest przekonany, że jego syn został zamordowany dla ogromnego odszkodowania. Sprawa wypadku i pożaru samochodu najpierw została prawomocnie umorzona, a potem na nowo podjęta przez prokuraturę do ponownego śledztwa.
- W chwili popełnienia zarzucanych mu czynów miał pełną zdolność do rozpoznania ich znaczenia i pokierowania swoim postępowaniem, co wynika z opinii biegłych lekarzy psychiatrów oraz psychologów po przeprowadzonych badaniach i obserwacji sądowo – psychiatrycznej. Maciej B. ma lat 46, nie był dotąd karany. O sprawstwie i winie Macieja B. rozstrzygnie Sąd Okręgowy w Toruniu. Grozi mu kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż 12 lat, kara 25 lat pozbawienia wolności albo kara dożywotniego pozbawienia wolności - przekazał prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu. Do sprawy będziemy wracać w kolejnych materiałach.
Czy oszust ubezpieczeniowy mordował dla pieniędzy? Zobacz galerię, związaną z wypadkiem pod Toruniem