- Michał był spokojny, grzeczny i miły. Kilka tygodni temu rzuciła go dziewczyna. Może miał załamanie nerwowe, może napił się alkoholu. To, co się stało tutaj, jest nie do opisania - mówią nam mieszkanie bloku w Inowrocławiu. To w nim w środę, 22 maja doszło do śmiertelnego pobicia Michała S. (27 l.).
- Jestem jego sąsiadką. To był grzeczny chłopak. Teraz remontował mieszkanie po babci. Zawsze mnie wszędzie podwoził, jak tylko go poprosiłam czy też widział mnie na ulicy. To, co o nim piszą , że był niedobry i że w naszej klatce był z nim problem, to nie jest prawda - mówi nam pani Helena.
W niedzielę, 26 maja obchodzimy Dzień Matki. Michał na pewno planował odwiedzić ją w ten dzień z bukietem pięknych kwiatów. Matka ich nie doczekała... Na syna jeden z ostatnich razy popatrzyła w kostnicy.
Syn trafił tam, ponieważ do swojego mieszkania wpuścił policjantów. Ci otrzymali zgłoszenia, że mężczyzna wyrzuca rzeczy przez okno. Policjanci mieli włączone kamery. Śledczy oglądali nagranie z policyjnych kamer i nie mogą uwierzyć w, to co widzieli. Mężczyzna nie był agresywny. Mimo to policjanci skuli go w kajdanki, a potem się na nim znęcali. Sadyści policjanci razili go paralizatorem raz za razem. 27-latek nie przeżył tego.Po tym, jak szpital zgłosił śmierć Michała, do akcji wkroczyła prokuratura.
- Zatrzymanym zostały postawione zarzuty trzy zarzuty. Pierwszy to z artykuły 231§1 (przekroczenie uprawnień). Drugi to z artykułu 247§2 (znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem i trzeci zarzut z artykułu 158§3 (pobicie ze skutkiem śmiertelnym) - mówi nam prokurator Agnieszka Adamska-Okońska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
- Wystąpiliśmy do sądu z wnioskiem o zastosowanie wobec podejrzanych środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztu. Sąd przychylił się do naszego wniosku - dodała.
Aresztowani już byli policjanci, to Radosław P. i Przemysław D. Nie przyznają się do winy i odmówili składania wyjaśnień.
W sobotę (25 maja) w Inowrocławiu pod Komendą Policji odbył się protest. Wzięło w nim udział blisko 100 osób. - Oni wiedzieli, że interwencja jest nagrywana, a mimo to znęcali się nad naszym kolegą. Musieli robić to wcześniej, ponieważ myślą, że im wszystko można - mówi nam jeden z uczestników protestu