Turzany. Zadźgała dzieci, gdy te się obudziły. Wstrząsające ustalenia ws. Katarzyny W.
Wojtuś i Janek na zdjęciach uśmiechają się od ucha do ucha. Tego dnia byli jeszcze w swoich piżamkach, gdy ich matka, Katarzyna W. zadała im śmiertelne ciosy. Tamtego feralnego dnia, około godziny 9.45 na policję zadzwonił mąż Katarzyny. Gdy funkcjonariusze weszli do środka domu, zobaczyli w nim pełno krwi. Chłopcy byli martwi. Zginęli od ciosów nożem w klatkę piersiową i plecy. Bracia musieli uciekać. Chcieli żyć. Ich matka leżała nieprzytomna w wannie z wodą. Podcięła sobie żyły. Była reanimowana. Lekarzom udało się uratować jej życie. Gdy doszła do siebie, zapytała się gdzie są jej chłopcy. Nie wiedziała, że nie żyją. Do tej tragedii doszło w niewielkich Turzanach koło Inowrocławia na początku lutego. Kobieta przez kilka miesięcy była obserwowana przez psychiatrów. Ci sporządzili opinię i przekazali ją prokuratorom. Dalszy ciąg materiału pod galerią ze zdjęciami.
Czytaj też: Jaś i Wojtuś zadźgani przez matkę. Dzieci ze wsi BOJĄ SIĘ chodzić do szkoły w Turzanach
- Z opinii wynika, że w chwili popełniania czynu kobieta miała zniesioną zdolność znaczenia swoich czynów i kierowania swoim postępowanie - mówi "Super Expressowi" prokurator Robert Szelągowski, szef Prokuratury Rejonowej w Inowrocławiu.
Prokuratorzy z Inowrocławia - po zapoznaniu się z opinią biegłych - przesłuchali ich. Następnie powołali dodatkowy zespół. Obecnie biegli z zakresu psychiatrii zapoznają się z opinią swoich kolegów. Jeśli się z nią zgodzą, prokuratura będzie musiała umorzyć sprawę. Wtedy sąd - po zapoznaniu się z opinią biegłych - będzie decydował, czy Katarzyna W., trafi do szpitala, czy też nie. Jeżeli nie, to wyjdzie z aresztu na wolność.
Chłopcy zostali pochowani na cmentarzu w Inowrocławiu. Ich tata postawił im piękny pomnik. Przed nim palą się znicze. Ich mama na pewno nie zapali im lampki na wszystkich świętych. Do 20 listopada ma przebywać w areszcie. Do tragedii, która wstrząsnęła całą Polską doszło 5 lutego. Wcześniej kobieta korzystała z pomocy specjalistów. Cierpiała na depresję. Jej bliskim wydawało się, że najgorsze ma już za sobą. Rodzinie i przyjaciołom ofiar składamy wyrazy głębokiego współczucia.
Jeżeli byliście świadkami wypadku bądź niepokojącego zdarzenia w regionie - pożaru, stłuczki itd., dajcie nam znać! Ostrzeżemy innych i ułatwimy komunikację. Zapraszamy również w razie jakichkolwiek problemów/pytań. Czekamy na naszym Facebooku oraz na mailu - [email protected].