Polecany artykuł:
Dramat Michałka z Chełmży rozpoczął się 7 listopada 2014 roku. Jego historia od samego początku nie była łatwa, choć małe dziecko niewiele z niej rozumiało. Jak to wyglądało?
"Dzień 07.11.2014 wizyta z babcią Michałka w Bydgoskim Centrum Onkologii. Wyniki złe, diagnoza rak złośliwy piersi. Droga powrotna w ponurym nastroju, w tle tylko słychać radio i śmiech półrocznego wtedy Michałka, który nie rozumiał sytuacji. Nagle na drodze z naprzeciwka pojawia się TIR. Nikt nie spodziewał się tego co za chwilę miało się zdarzyć. Kilkanaście metrów przed Nami TIR zjeżdża na środek drogi, szybka decyzja o ucieczce na pobocze. Decyzja może dobra, może zła tego już nikt z Nas się nie dowie. Samochód wpada w poślizg, próba wymanewrowania kończy się na uderzeniu bokiem auta w drzewo.
Chwilę grozy niczym z najgorszego horroru. Michał nie daje znaku życia, nie oddycha, nie ma krążenia. Szybka próba uwolnienia z fotelika, reanimacja uff udało się go przywrócić. Helikopter, szpital i wszystko by uratować jego krótkie życie.
Udało się to. Michał żyje ale uraz jakiego doznał zniszczył jego zdrowie. Uraz mózgowo-czaszkowy, którego następstwem jest niedowład połowiczy lewostronny, ślepota korowa, wodogłowie pourazowe, opóźnienie psycho-ruchowe. Po ponad 3 latach ciężkiej rehabilitacji Michał po woli wraca do sprawności. Ale wymaga to stałej, ciężkiej i kosztownej rehabilitacji. Nie tylko w okolicach domu ale też na wyjazdowych turnusach" - czytamy na portalu zrzutka.pl.
Rodzina Michałka prosi o jakąkolwiek pomoc. Link do zbiórki znajdziecie TUTAJ. Tam również więcej szczegółów. Każde udostępnienie jest ważne!
Redakcja portalu torun.eska.pl. życzy Michałkowi z Chełmży dużo zdrowia i oczywiście przyłączamy się do tej zbiórki. Polecamy ją ludziom wielkiego serca! Na ten moment brakuje ok. 6700 zł. Z wami na pewno się uda!