Tragiczny wypadek w Sikorowie pod Inowrocławiem
Dramat rozegrał się w czwartek (5 grudnia 2024 r.) w województwie kujawsko-pomorskim. Policjanci wyjaśniają sprawę wypadku w Sikorowie pod nadzorem prokuratora. Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierowca audi ruszył po przejeździe pociągu. Niestety, po torach sunął kolejny. Sygnalizacja działała - paliło się czerwone światło. Prowadzone przez 60-letniego Bernarda K. audi zderzyło się z pociągiem towarowym. Lokomotywa pchała auto przez kilkaset metrów. Pasażerem samochodu był 40-letni Marcin Ł. Mężczyźni nie mieli szans na przeżycie. Obaj panowie współpracowali ze sobą od lat. Działali w firmie Ekoserwis. Marcin był założycielem i właścicielem spółki.
Czytaj tutaj: Tragedia na przejeździe kolejowym. Lokomotywa pchała auto przez kilkaset metrów. "Benek miał dla kogo żyć"
Dalszy ciąg materiału znajduje się pod galerią ze zdjęciami
"Benek miał dla kogo żyć". Znajoma mężczyzny w szoku po wypadku
- Benek miał dla kogo żyć. On był młodym dziadkiem i młodym ojcem. Nie wiem, ile te jego bliźniaki mają lat, 11 czy 12. Obaj grają u nas w piłkę nożną. On był pełen życia. Wiem, co się stało i nie mogę dojść do siebie. To dobry człowiek był. Nie wiem, dlaczego wjechał pod pociąg. Pewnie się zagapił. Przepuścił osobowy, a wjechał pod towarowy - powiedziała nam znajoma Bernarda K.
Miało się palić jeszcze czerwone światło. On na to nie zwrócił uwagi. Pewnie jak zobaczył, że pociąg przejechał to ruszył. Tymczasem do przejazdu zbliżał się kolejny pociąg. Lokomotywa uderzyła w Audi od strony pasażera. Oni nie mieli żadnych szans - dodała rozmówczyni "Super Expressu".
Samochód był ciągnięty przez lokomotywę kilkaset metrów. Gdy na miejsce zdarzenia przyjechali ratownicy medyczni na ratunek kierowcy i jego pasażera było już za późno. - W sprawie wypadku prokuratura rejonowa w Inowrocławiu prowadzi śledztwo - powiedziała nam asp. sztab. Izabela Drobniecka, rzecznik prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Inowrocławiu.
"Byłeś człowiekiem, którego obecność nadawała chwilom większy sens"
Ofiary wypadku miały mnóstwo planów na dalsze życie. Niestety, wypadek przekreślił wszystko. Przyjaciół żegnają współpracownicy z firmy Ekoserwis - odbieramyodpady.com. Przejmujące słowa przekazali w mediach społecznościowych. - Żyłeś jak król - pełen pasji, odwagi i radości, które zarażały każdego wokół. Zawsze miałeś czas na uśmiech, dobre słowo i wsparcie. Byłeś człowiekiem, którego obecność nadawała chwilom większy sens - tymi słowami pożegnali Marcina.
Dziś trudno nam uwierzyć, że nie ma Cię już z nami. Odszedłeś tak nagle, pozostawiając po sobie pustkę, którą trudno będzie wypełnić. Twoja energia, poczucie humoru i serdeczność na zawsze pozostaną w naszej pamięci. Nie sposób pożegnać Cię słowami - żadne z nich nie oddadzą ogromu żalu i tęsknoty, które dziś czujemy. Ale wiemy jedno - na zawsze zostaniesz w naszych sercach. Żegnaj, Marcinie. Do zobaczenia, tam gdzie nie ma końca czasu - napisali pracownicy firmy z Janikowa.
Piękne wspomnienie dotyczy również Bernarda, zwanego przez przyjaciół Beniem. - Byłeś kimś więcej niż tylko kolegą – byłeś przyjacielem, na którym zawsze można było polegać. Twoja życzliwość, pogoda ducha i gotowość do pomocy pozostaną w naszej pamięci na zawsze. Potrafiłeś dodać otuchy dobrym słowem i rozweselić nawet najtrudniejsze chwile - wspominają koleżanki i koledzy.
- Dziś wspominamy wspólnie przeżyte chwile – te pełne śmiechu, rozmów i codziennych drobnych radości. Każdy z nas zapamięta Cię inaczej, ale wszyscy zapamiętamy Cię jako człowieka z wielkim sercem. Nie mówimy "żegnaj" na zawsze, lecz "do zobaczenia". W naszych sercach i wspomnieniach będziesz żył dalej, a Twoja obecność będzie nam towarzyszyć na każdym kroku. Spoczywaj w pokoju, Beniu. Twoi przyjaciele i koledzy - czytamy w przejmującym wpisie.
Rodzinom i przyjaciołom ofiar wypadku składamy wyrazy współczucia. Do wszystkich czytelników apelujemy o ostrożność na drogach.