Pani Kasia w poniedziałek (6 września) pojechała do swojej koleżanki. Od niej wyszła około godziny 23:00. Niestety do domu żywa już nie dotarła. We wtorek (7 września) po godz. 5:00 dyżurny włocławskiej policji został powiadomiony o zdarzeniu drogowym w miejscowości Mursk, gdzie pojazd uderzył w drzewo. - W wyniku tego zdarzenia 33-letnia kierująca poniosła śmierć na miejscu - relacjonował sierż. sztab. Tomasz Tomaszewski z zespołu prasowego Komendy Powiatowej Policji we Włocławku.
Byliśmy w czwartek (9 września) na miejscu tragedii. - Kasia to moja córka. Na tamtej brzozie się zabiła. Wracała od koleżanki - mówi nam jej tata - Kasia zostawiła czwórkę dzieci. One będą u mnie i u żony - dodaje i wyraża nadzieję. - Miejmy nadzieję, że ona zginęła na miejscu a nie umierała w samochodzie kilka godzin - mówi jej mama.
W niewielkim Mursku (pow. włocławski) wszyscy się znają i wiedzą o sobie wszystko. Każdy z mieszkańców wie, że Katarzyna K. nie miała w życiu dużo szczęścia. W małżeństwie jej się nie układało, a z mężem rozstała się dwa lata temu. Teraz samotnie wychowywała dzieci: trzech chłopców i dziewczynkę. W ich wychowywaniu pomagali jej rodzice, którzy teraz będą musieli w 100 procentach zastąpić matkę. - Poradzimy sobie z wychowaniem dzieci - mówi jej ojciec - Dzieci Kasi mają ojca. To co z tego, że ona się z nim rozeszła? To ojciec i jest dobry dla swoich dzieci. Teraz jest przy nich - mówi nam tata Katarzyny.
Polecany artykuł: