Początek niedzielnego meczu sprawił, że kibicom Twardych Pierników zrzedły miny. Czarni Słupsk panowali na parkiecie i konsekwentnie budowali przewagę. W pierwszej kwarcie byli lepsi o 11 punktów, w drugiej o dziewięć. Jeszcze przed długą przerwą, fani gospodarzy skandowali pytanie: "Co to jest?!". Po porażce z Dzikami Warszawa, zanosiło się na drugą tegoroczną wpadkę podopiecznych trenera Suboticia w grodzie Kopernika.
Koszykówka: Twarde Pierniki ze skuteczną pogonią
Jeżeli w szatni Twardych Pierników padły legendarne mocne słowa, to rzeczywiście, od trzeciej kwarty coś w ich grze drgnęło. Torunianie mozolnie odrabiali straty i przed ostatnią kwartą tracili już "tylko" dwanaście punktów. Na początku decydującej odsłony zmagań, goście ze Słupska ponownie odskoczyli na dwadzieścia, ale wtedy zdarzyło się coś z pozoru nieprawdopodobnego. Podopieczni Suboticia odpalili, a przyjezdni zupełnie stanęli. Po kapitalnym rzucie Gorana Filipovicia było po 80.
Po "trójce" Filipovicia, dwa rzuty wolne wykorzystał Michał Michalak, ale decydująca dla losów spotkania była akcja 2+1 Treya Diggsa. Twarde Pierniki po raz drugi w tym sezonie wygrały przed własną publicznością. Ta wygrana może mieć ogromne znaczenie w kontekście walki o utrzymanie w elicie.
Arriva Twarde Pierniki Toruń - Grupa Sierleccy Czarni Słupsk 83:82 (16:27, 11:20, 24:16, 32:19)
Arriva Twarde Pierniki Toruń: Arik Smith 17, Aaron Cel 16, Goran Filipović 14, Trey Diggs 12, Bartosz Diduszko 7, Gligorije Rakocević 6, Aljaz Kunc 5, Wojciech Tomaszewski 4, Hubert Lipiński 2.
Grupa Sierleccy Czarni Słupsk: Michał Michalak 17, Macio Teague 17, Michael Caffey 11, Benas Griciunas 9, Daniel Szymkiewicz 9, Szymon Wójcik 9, Verners Kohs 7, Bartosz Jankowski 3, Paweł Leończyk 0.