Irena Nadolna-Szatyłowska ma 92 lata. To fascynująca postać na wielu płaszczyznach. Gdańszczanka działała w środowisku, zdominowanym przez mężczyzn. Mowa o żużlu, który w Toruniu i Gdańsku ma wielu fanów. Teraz potrzeba mobilizacji kibiców "czarnego sportu" i nie tylko. Pani Irena może trafić do księgi rekordów Guinessa. Warto wiedzieć, dlaczego! To pierwsza kobieta, która sędziowała mecz żużlowy (first female speedway judge). Procedura jest skomplikowana, ale na szczęście seniorka może liczyć na wsparcie pasjonatek, które ani myślą się poddawać. Co ważne - istotną rolę w sprawie odgrywa gród Kopernika.
- Pierwsze kroki zostały już poczynione przez samą panią Irenę - wysłała sama zgłoszenie, które zostało zaakceptowane i specjalnie dla niej utworzono kategorię - kobiety sędzi żużlowej. Żeby dokończyć procedurę poprosiła mnie i Magdę Świerczyńską-Dolot o pomoc, co niniejszym czynimy i chcemy iść nawet krok dalej! Udało nam się znaleźć dokumenty potwierdzające jej debiut jako sędzi - a miał on miejsce 6 września 1964 roku na stadionie żużlowym w Toruniu - pani Irena sędziowała wówczas mecz Stal Toruń - Tramwajarz Łódź - wyjaśnia Anna Zielińska-Fedoruk, która założyła specjalną zbiórkę. Dalszy ciąg materiału znajdziecie pod galerią z fascynującymi zdjęciami z archiwum prywatnego Ireny Nadolnej-Szatyłowskiej.
Żużel. Tak kibice dopingowali podczas meczu Apator - Sparta. Toruńska Motoarena odleciała!
Irena Nadolna-Szatyłowska w Księdze Rekordów Guinessa? Pomaga m.in. Jan Ząbik
W kwietniu 2024 roku Anna Zielińska-Fedoruk i Magda Świerczyńska-Dolot spotkały się w Toruniu z legendarnym zawodnikiem i trenerem, Janem Ząbikiem. 77-latek jak zwykle wykazał się serdecznością i otwartością.
- Pan Jan pamiętał dokładnie debiut pani Ireny w 1964 roku, który miał miejsce właśnie w Toruniu. Dzięki panu Janowi i jego wspomnieniom jesteśmy krok bliżej do realizacji marzenia pani Ireny i zaistnienia w Księdze Guinessa jako pierwszej kobiety sędzi żużlowej na świecie - pochwaliły się pasjonatki w mediach społecznościowych.
- Historia Ireny Nadolnej-Szatyłowskiej to także historia czarnego sportu i to przez ponad 20 lat! Najwybitniejsi zawodnicy, sędziowie - oni wszyscy znali i pracowali z panią Ireną. Dziś na próżno szukać jej w historycznych książkach o żużlu, a przecież Jej historia żużlowa, to też i ich historia - warto o tym pamiętać - podkreślają autorki strony, poświęconej pani Irenie.
- Bardzo mi się podoba ta inicjatywa. W ostatnich latach o Pani Irenie było ciszej, gdyż jest na sportowej i pozasportowej emeryturze. Dla starszych kibiców, którzy "siedzą" w żużlu, to jest bardzo znane nazwisko. Pani Irena Nadolna była w czołówce ówczesnych sędziów żużlowych, obok obok takich ludzi jak Roman Cheładze, czy Marek Smyła - mówi nam Daniel Ludwiński, dziennikarz Interii, Tygodnika Żużlowego i pasjonat żużla.
Magda i Anna potrzebują pomocy, dlatego założyły zbiórkę na popularnym portalu zrzutka.pl. Procedura jest kosztowna, a nie tylko o Księgę Rekordów Guinessa chodzi. Pasjonatki liczą na kibiców o wielkich sercach, sponsorów żużlowych i innych krzewicieli "czarnego sportu".
- Musimy profesjonalnie przetłumaczyć część dokumentów i dokończyć procedurę, która nie jest tania, a pani Irena już poniosła połowę kosztów! Nie chcemy bardziej obciążać jej emerytury (ma 92 lata!). Wierzymy, ze znajdą się osoby, które będą chciały upamiętnić Panią Irenę i pokazać wszystkim, że jej osiągnięcia są istotne i nie przejdą bez echa! - podkreślają kobiety, które pomagają pani Irenie.
- Chcemy też stworzyć mural, autorstwa uznanego gdańskiego artysty Tuse (mamy już projekt!) żeby gdańszczanie i gdańszczanki mieli szanse dowiedzieć się, jaka niesamowita osoba tutaj mieszka - wyjaśnia Anna Zielińska-Fedoruk. Link do zrzutki znajdziecie w tym miejscu, a pod artykułem znajdziecie odnośnik do wpłat! Nasza redakcja zachęca czytelników do włączenia się w akcję!
Nie tylko żużel. Irena Nadolna-Szatyłowska pokochała latanie
Zrzutka związana z Księgą Rekordów Guinessa i muralem to jedno, ale wspomniane wyżej pasjonatki opowiadają niezwykła historię Ireny Nadolnej-Szatyłowskiej. Na profilu w serwisie Facebook można przeczytać fascynujący wątek, związany z lataniem!
- Nie samym żużlem żyje człowiek. Motory to wcale nie była pierwsza pasja pani Ireny, było nią bowiem latanie szybowcem! Mało tego - 1 maja 1958 roku pani Irena miała uroczyście przelecieć nad paradą z okazji Święta Pracy, która szła od gdańskiego Błędnika i mało co, a by się rozbiła! Upadek zamortyzowały linie wysokiego napięcia i dzięki temu Pani Irena wraz z pilotem szybowca, bezpiecznie wylądowała w okolicach ulicy Rajskiej. Wyglądało to bardzo groźnie, ale ostatecznie okazało się, że niezbędna była jedynie interwencja fryzjerska. Pani Irena nieco "osmaliła" sobie włosy - opowiadają autorki strony.
Pani Irena urodziła się 25 stycznia 1932 roku w okolicach Kościerzyny (województwo pomorskie). Chciała studiować w Oficerskiej Szkole Lotniczej Wojska Polskiego w Dęblinie, ale nie wyrazili na to zgody jej rodzice. Ukończyła studia pedagogiczne. Początkowo pracowała jako nauczycielka w Zasadniczej Szkole Zawodowej w Kościerzynie, a następnie w gdańskiej Dyrekcji Okręgowej Szkolenia Zawodowego. Nie zaprzestała jednak rozwijać swych pasji. Swój pierwszy lot szybowcem odbyła w 1956 roku. Później jeździła na pokazy lotnicze i skakała na spadochronie. W latach 50-tych pojawił się u niej sport motocyklowy.
- Była doskonałą sędzią, choć początkowo podważano jej kompetencje: uważano, że nie jest w stanie dobrze ocenić tak męskiego sportu. W 1977 roku ukończyła seminarium dla arbitrów wyścigów międzynarodowych. Pomimo trudności, jaką była przede wszystkim jej płeć, Irena Nadolna-Szatyłowska łącznie sędziowała 224 imprezy, w tym 32 międzynarodowe. Karierę zakończyła 25 października 1987 roku podczas Turnieju o Łańcuch Herbowy w Ostrowie Wielkopolskim. Dwanaście tysięcy widzów miało jej wówczas odśpiewać „sto lat” - opowiada Anna Zielińska-Fedoruk.
- Niegdyś mieliśmy taką tradycję w żużlu, że sędziowie kończyli kariery Łańcuchem Herbowym. Tak kończył Roman Cheładze, podobnie było z panią Ireną. Powinniśmy o niej mówić zdecydowanie więcej. Pań w tym sporcie jest nadal mało. W Toruniu mieliśmy chronometrażystkę, Marię Schenker-Gołębiewską, a pani Irena była główną sędzią. Długo trzeba było czekać na kobiety sędziny. Monica Toniolo z Włoch, to dopiero lata 90-te. Cieszę się, że środowisko toruńskie się zaangażowało w pomoc, chociażby w osobie Jana Ząbika. Popieram i kibicuję - podkreśla Daniel Ludwiński, autor znakomitych książek o historii żużla w Toruniu.
Do 1990 roku Irena Nadolna-Szatyłowska pełniła funkcję komisarza sportowego Głównej Komisji Sportu Żużlowego i szkoliła przyszłych sędziów, a do 1999 roku pełniła funkcję wizytatora szkół zawodowych w pomorskim kuratorium. - Dzięki swojej pasji udało jej się zwiedzić praktycznie cały świat. Przez całe życie trzymała się dewizy: „nie prześpij czasu, on tak szybko ucieka” - wspomina autorka zbiórki. Trzymamy kciuki za miejsce w Księdze Rekordów Guinessa, a pani Irenie życzymy dużo zdrowia!