Aneta Rygielska z Torunia na igrzyskach olimpijskich
Rygielska pochodzi z Torunia, gdzie od lat jest związana z klubem Pomorzanin. Hala "Olimpijczyk" była od zawsze jej drugim domem. Dziś trenuje tam nieco od święta, bo coraz trudniej znaleźć w Polsce rywalki do sparingów. Dlatego bezpośrednie przygotowania do igrzysk w Paryżu, na które kwalifikacje wywalczyła w marcu podczas turnieju we Włoszech, prowadzi często za granicą, gdzie sparuje z rywalkami z innych państw. 28-letnia zawodniczka występującą w kategorii 66 kg jest jedną z trzech polskich pięściarek, które mają już zapewnioną kwalifikację olimpijską. Pewne startu w Paryżu są także Julia Szeremeta (57 kg) i Elżbieta Wójcik (75 kg).
Żużel. Juniorzy zawalili kolejny wyjazd. Apator poległ pod Jasną Górą
- Bardzo mocno wierzę w medal olimpijski. Dlatego głośno o tym mówię. Wiem, że sama na siebie nakładam dużą presję, ale naprawdę jestem przekonana, że mogę to osiągnąć. To jest jednak oczywiście boks. W tej dyscyplinie bardzo dużo zależy od sędziów, od losowania, od tego jak przeciwniczki będą przygotowane - powiedziała dziennikarzowi PAP, Tomaszowi Więcławskiemu.
- Do tego dochodzi dyspozycja dnia. Na pewno nie jestem faworytką do medalu i to też trzeba otwarcie mówić, ale bardzo wierzę w to, że do igrzysk będę przygotowana zarówno mentalnie, jak i fizycznie, aby pokonać najlepsze dziewczyny - dodała Rygielska.
Nie tylko boks. Rygielska lubi taniec
Pięściarka spotkała się z reporterem PAP na treningu akrobatycznym. Ten ma być dla niej urozmaiceniem treningów, ale zawodniczka nie ukrywa, że gimnastyka bardzo przypadła jej do gustu. Przyznała również, że pięściarz musi dobrze tańczyć
- Z tym tańczeniem rzeczywiście tak jest, bo bardzo ważne jest u nas praca nóg. Ja lubię różne aktywności i bardzo polubiłam gimnastykę, gdy byłam na roztrenowaniu. To dla mnie trening angażujący całe ciało, czyli dokładnie tak jak boks. Potrzebna jest bardzo duża dynamika. Bardzo mocno pracują mięśnie głębokie. Do tego świetnie się bawię na tym treningu. To dla mnie fajna odskocznia i zamiennik treningu - podkreśliła torunianka.
- Nasz cały sztab jest bardzo wesoły. Treningi robię z przyjemnością. To jest jednak praca i jest pełen profesjonalizm, chęć wygrywania. Potrafimy jednak zachować do tego wszystkiego odpowiedni dystans i dobrze się tym bawić - dodała, mówiąc o atmosferze w zespole.
Rygielska przygotowania do igrzysk rozpoczęła od obozu i sparingów z młodszymi polskimi zawodniczkami. - Bardzo im za to dziękuję, że przyjechały i pomogły wdrożyć się do określonych zadań. Obóz w Asyżu i walki z dziewczynami, które mają już kwalifikacje, pokazały, że poprzeczka jest zawieszona wyżej. Dużo trudniej z takimi rywalkami utrzymać spokój w ringu, a o to bardzo walczymy - powiedziała Rygielska.
Sparingi mają pozwolić na poznanie słabszych stron rywalek oraz przystosowanie się do różnych stylów walki. Rygielska zapytana, jak dokończyłaby zdanie: "będę szczęśliwa wracając z Paryża, gdy zdobędę medal olimpijski dla Polski".
Mieszkańcy Torunia są bezradni. Spacery zmieniły się w walkę z intruzami. Miasto reaguje
Trener mówi o podróżach po Europie
Trener Rygielskiej - Kamil Gorząd powiedział PAP, że dużo jeżdżą po Europie, żeby sparować z innymi olimpijkami. - Z Torunia jedziemy na Węgry, gdzie mamy sparingi z dwiema olimpijkami, a potem na Słowację - zapowiedział najbliższe tygodnie.
W jego ocenie na turnieju olimpijskim "wszystko zależy od losowania". - My się jednak nikogo nie boimy. Jesteśmy bardzo dobrze nastawieni i jedziemy tam po medal olimpijski. Liczę, że wszystko się tak ułoży, abyśmy ten pierwsze medal dla Polski w kobiecym boksie przywieźli z igrzysk. Chyba, że któraś nasza zawodniczka w niższej wadze zdobędzie taki krążek, to nasz będzie kolejnym - podkreślił z uśmiechem na ustach.
Pytany o rolę tańca w boksie sprostował, że wiele zależy od stylu. - Jeżeli ktoś preferuje kubański boks na nóżkach, to oczywiście tańczyć musi. Dla Anety akrobatyka jest urozmaiceniem. Pozwala wzmocnić te mięśnie, których nie jesteśmy w stanie tak mocno zbudować na treningu bokserskim. Podczas akrobatyki - jak widać - dużo mocniej się poci niż w ringu - zażartował.
"Olimpijczyk" - jak mówi trener - jest teraz tylko jednym z miejsc, gdzie Rygielska trenuje. - Jesteśmy na tym etapie, że Aneta jest ok. 300 dni poza domem. Gdy wracamy do Torunia staramy się jednak zrobić na tej hali jeden-dwa treningi. To miejsce, w którym się wychowała, stawiała pierwsze kroki. Tak naprawdę kiedyś był to jej drugi dom. Zawsze będziemy tu wracali - zadeklarował.
Zgodził się ze stwierdzeniem, że Rygielka to "charakterna dziewczyna". Wyraził nadzieję, że najgorsze już za nimi. - Wydaje mi się, że najgorsze dni mamy za sobą. Było dużo rozmów, płaczu, związanego nie tylko z treningiem, ale z życiem. Teraz idzie wszystko ku dobremu. Aneta otoczyła się takimi ludźmi, na których zawsze może liczyć na każdej płaszczyźnie swojego życia - mentalnej, fizycznej, psychicznej. To odpowiedni moment, aby zdobyć medal olimpijski - podsumował.
Rygielska wolała Usyka
Rygielska przyznała, że chętnie siada przed telewizorem, gdy może zobaczyć najlepszych pięściarzy na świecie. Walki Ołeksandr Usyk vs Tyson Fury, w którym Ukrainiec został na gali w Rijadzie niekwestionowanym mistrzem świata wagi ciężkiej, nie obejrzała jednak na żywo.
- Była noc, a ja dbam bardzo mocno o swoją regenerację i potrzeby. Nie chciałam, żeby zaburzyło to mój proces treningowy. Widziałam jednak powtórki. Walka była niesamowita - podkreśliła. Zapytana o to, za kim trzymała kciuki bez chwili wahania powiedziała: "za Usykiem".