Przesadzają z alkoholem, więc muszą trafić do Izby Wytrzeźwień. Powinni trzeźwieć w Grudziądzu, ale transportowani będą przez służby porządkowe do oddalonego o ponad 60 kilometrów Torunia. Choć większość zdaje sobie sprawę, że wygląda to absurdalnie, to przynajmniej do końca roku tak własnie będzie. Później kończy się umowa z grodem Kopernika. Reporter Radia ESKA Grudziądz rozmawiał o tym z Tadeuszem Smolarkiem z Komisji Bezpieczeństwa, który zwrócił uwagę na bardzo ważny aspekt.
Czytaj też: Grudziądz. Pijany 27-latek chciał wyskoczyć z 9. piętra! Uratowali go policjanci
- Gdyby to było 5-10 kilometrów, to można rzeczywiście jakoś to ogarnąć. Natomiast w tym przypadku jest to zbyt duża strata czasu i przede wszystkim odciąganie służb od ich podstawowego obowiązku, jakim jest zagwarantowanie bezpieczeństwa mieszkańcom Grudziądza - mówi Smolarek w rozmowie z Radiem ESKA Grudziądz.
Jak już wyżej wspominaliśmy - umowa Grudziądza z Toruniem obowiązuje do końca 2020 roku. Do tego czasu trzeba sobie odpowiedzieć na istotne pytania. - Ile miasto za to zapłaci? Chcemy zobaczyć z jakimi problemami będą borykać się służby, które już alarmują, że to będzie poważny problem. To ok. 5 godzin wyłączenia z funkcjonowania w mieście. Chcemy poznać dokładne wyliczenia i ewentualnie dać zielone światło na rok 2021.
Radny podkreślił w rozmowie z Radiem ESKA, że najlepszym, choć jednocześnie kosztownym rozwiązaniem byłoby przywrócenie funkcjonowania Izby Wytrzeźwień w Grudziądzu. Miasta na razie jednak na to nie stać. Koronawirus z pewnością w tym temacie nie pomaga.
Polecany artykuł: