- Janowi W. przedstawiony został zarzut z artykułu 163, punkt 1, paragraf 3 (kto sprowadza zdarzenie, które zagrażało życiu i zdrowiu wielu osób w postaci pożaru, którego następstwem była śmierć człowieka - dop. red.). Za to kodeks karny przewiduje od 2 do 12 lat pozbawienia wolności - mówi nam prokurator Alicja Cichosz z Prokuratury Rejonowej w Lipnie. - Sąd przychylił się do naszego wniosku i zastosował wobec podejrzanego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu na okres trzech miesięcy - dodaje prokurator Cichosz. Dziennikarz "Super Expressu" skontaktował się z panią prokurator w sprawie tragicznego w skutkach pożaru, w którym zginął pan Piotr.
Koszmar w Lipnie. Piotr spłonął w przyczepie kempingowej. Jan wywołał pożar?
To był dziwny pożar. W minioną sobotę (22 kwietnia 2023 r.), w biały dzień spłonęła przyczepa kempingowa, stojąca na obrzeżach Lipna. Strażacy, którzy zostali wezwani na ratunek - po ugaszeniu ognia - znaleźli w zgliszczach zwęglone zwłoki. Dwie osoby trafiły do szpitala.
Przedstawiciele służb nie wykluczali podpalenia. Sprawą zajmują się lipnowscy policjanci. W sprawie pożaru miejscowa prokuratura wszczęła śledztwo. Jedną z pierwszych decyzji było powołanie biegłego z zakresu pożarnictwa. Policjanci zatrzymali do wyjaśnienia dwóch mężczyzn. Młodszy z nich - 37-latek - w chwili zatrzymania miał we krwi 2 promile alkoholu. Starszy, blisko 68-letni mężczyzna - promil. Starszy to Jan W., który został właśnie tymczasowo aresztowany. Młodszy został po przesłuchaniu w charakterze świadka zwolniony.
Piotr S. (36 l.) chociaż miał duże mieszkanie w ładnym domu pod Lipnem, wolał mieszkać w przyczepie stojącej na posesji Jana W. Dom tego ostatniego to niewielka lepianka. Lokalna społeczność wie, że Piotr S. pomagał Janowi W., bo ten jest kaleką i ma problemy z poruszaniem. Ci, którzy ich znali nie wierzą, że Jan W. mógł podpalić przyczepę i spalić przez to żywcem swojego przyjaciela. Do ustaleń śledczych i sprawy sądowej będziemy wracać w toruńskim oddziale "Super Expressu". Rodzinie i bliskim Piotra S. składamy wyrazy współczucia.