- Z wieloma okrucieństwami spotkałem się w swojej pracy, ale z takim zwyrodnialstwem jeszcze nie. Tego się nie da opisać, jak to dziecko cierpiało – wyznał nam jeden ze śledczych. Był wstrząśnięty ustaleniami śledztwa. Bo też 3-letni Nikoś został poddany wyjątkowo wyrafinowanym torturom. Zaczęły się one 21 czerwca, kiedy kochanek jego matki pobił go po raz pierwszy. Użył pięści, bo uznał, że chłopiec jest niegrzeczny i w ten sposób go „naprostuje”.
- To, że go lał pięściami po całym ciele to najmniejsze świństwo, które zrobił temu chłopcu. On go wielokrotnie podtapiał, wiązał, zmuszał do stania z wyciągniętymi rękoma, w których chłopiec trzymał naczynia z wodą, kopał go po genitaliach. A ona nie tylko to wszystko widziała, ale jeszcze mu pomagała – dodaje śledczy.
Nikoś umarł we wtorek koło południa, czterdziestego dnia tortur. Matka i jej kochanek wezwali pogotowie. - Dziecko spadło ze schodów i nie oddycha – powiedzieli dyspozytorowi. Ale lekarz od razu poznał, że chłopczyk został zatłuczony na śmierć.
Początkowo zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, co skutkowało śmiercią, usłyszał jedynie Paweł K. Agnieszce S. śledczy zarzucili znęcanie się nad synkiem. Ale wczoraj Justyna Plechowska, prokurator okręgowa we Włocławku, zadecydowała o zmianie zarzutów. Uznała, że to było zabójstwo umyślne, popełnione ze szczególnym okrucieństwem, za co w tym samym stopniu odpowiedzialna jest matka chłopca, jak i jej kochanek.
Sąd na wniosek prokuratury tymczasowo aresztował zwyrodnialców na trzy miesiące. Jest mało prawdopodobne, aby wyszli zza krat przed usłyszeniem wyroku. A obojgu grozi dożywotnie więzienie.