W środę (12 czerwca) Anwil Włocławek przystępował do meczu w Hali Mistrzów w roli goniącego. Obrońcy tytułu spisali się na medal. Ich zwycięstwo 103:85 sprawiło, że w Arenie Toruń miał zostać rozegrany mecz numer siedem. Kto skuteczniej opanuje nerwy? Chase Simon czy Rob Lowery? A może ktoś z drugiego planu zostanie bohaterem? Pytań było dużo więcej niż odpowiedzi.
Polski Cukier Toruń - Anwil Włocławek, relacja z finału numer siedem
Zaczęło się dla torunian najlepiej jak mogło - od celnego rzutu za trzy Nigeryjczyka Umeha. Tym samym odpowiedział jednak Szymon Szewczyk. Mecz był w początkowej fazie bardzo wyrównany. Na 3 minuty i 19 sekund do końca pierwszej kwarty, z dystansu trafił Kamil Łączyński i Anwil prowadził siedmioma punktami. Taka różnica utrzymała się również po gwizdku, oznaczającym krótką przerwę.
Torunianie starali się gonić rywala, ale powtarzał się scenariusz z meczu numer sześć, gdzie Polski Cukier nie potrafił doprowadzić do remisu. Problemy były m.in. na linii rzutów wolnych. Z podopieczni Milicia do przerwy notowali znakomitą statystykę w rzutach za trzy punkty - 10/15. Wynik 40:50 dobrze oddawał to, co działo się na parkiecie. Dejan Mihevc miał o czym myśleć.
Po długiej przerwie błysnął Walerij Lichodiej, który trafił za trzy punkty. Anwil wyglądał na drużynę, która ma wszystko pod kontrolą. Gdy wydawało się, że miejscowi mają widoki na przynajmniej częściowe odrobienie strat, wówczas popełniali proste błędy, a rywale byli bezlitośni. Najlepszym dowodem była ostatnia akcja trzeciej kwarty. Umeh z Mbodjem nieudolnie wyprowadzali kontrę, piłka została przechwycona, dostarczona do Ivana Almeidy, a koszykarz z Wysp Zielonego Przylądka trafił z dystansu. 58:75 - ten wynik wyglądał już bardzo źle dla Twardych Pierników.
Kolejny bardzo wymowny obrazek dostaliśmy na początku decydującej części meczu. Michael Umeh przegrał walkę... z obręczą. Brakowało spokoju pod koszem rywali. Anwil utrzymywał dwucyfrową przewagę i wydawało się, że rozgrywa końcówkę na własnych zasadach. Na 2 minuty i 23 sekundy przed końcem, szansę na akcję 3+1 miał Kulig, ale nie wykorzystał rzutu wolnego. Chwilę później ten sam zawodnik zanotował dwie zbiórki w ataku, ale co z tego, skoro akcja i tak nie przyniosła punktów.
Ostatecznie obrońcy tytułu wygrali dwunastoma punktami, będąc zespołem zdecydowanie lepszym. Podopieczni Milicicia pokazali dojrzałość i charakter. Redakcja portalu torun.eska.pl gratuluje obu zespołom! Zespół Dejana Mihevca dostarczył nam mnóstwa radości i dołożył do swojej kolekcji kolejny medal, tym razem ze srebrnego kruszcu.
Polski Cukier Toruń - Anwil Włocławek - 77:89 (21:28, 19:22, 18:25, 17:14)
Zobacz też:
>>> Michał Kołodziejski opuszcza Elanę Toruń! Kluczowy obrońca dołącza do PGE GKS-u Bełchatów!
>>> W Get Well Toruń nie są zadowoleni z wyniku w Gorzowie. "Przespaliśmy pierwszą połowę meczu"