Polski Cukier Toruń nie był faworytem konfrontacji z drużyną Zastal Enea BC Zielona Góra. Podopieczni Jarosława Zawadki nie zamierzali jednak patrzeć na tabelę, tylko skupić się na zrealizowaniu założeń taktycznych. Po wygranej z Enea Astorią Bydgoszcz, zawodnicy mieli odzyskać pewność siebie i powalczyć o kolejny triumf w Arenie Toruń. Tymczasem rywale - już pod nową nazwą - chcieli kontynuować zwycięski marsz. Do tej pory w sześciu meczach zaliczyli komplet wygranych. Nic więc dziwnego, że bukmacherzy nie dawali "Twardym Piernikom" większych szans na powodzenie.
Polski Cukier Toruń - Zastal Enea Zielona Góra, relacja
Początek meczu pokazał, że zielonogórzanie nie będą mieli w Arenie Toruń łatwo. Pierwsza kwarta zakończyła się czteropunktowym prowadzeniem "Twardych Pierników". Dobrze dysponowany był Damian Kulig, który wprawdzie nie ustrzegł się błędów, ale przez większość spotkania był jedną z najjaśniejszych postaci czwartkowego pojedynku. Ważne punkty dorzucał także jeden z ulubieńców miejscowej publiczności Obie Trotter. Druga kwarta to jednak minimalnie lepsza gra gości, wśród których wyróżnić trzeba obcokrajowców - Geofreya Groselle'a, Blake'a Reynoldsa oraz Gabriela Lundberga. Na dłuższą przerwę obie drużyny schodziły przy wyniku 39:41. To zwiastowało spore emocje.
Rzeczywiście - mecz trzymał w napięciu, ale uczciwie trzeba też przyznać, że nie stał na najwyższym poziomie. W obu zespołach notowaliśmy proste straty. W miarę upływu czasu, mieliśmy wrażenie, że faworyt z Zielonej Góry gra coraz bardziej nerwowo. Przez większą część trzeciej kwarty torunianie grali bez Aarona Cela, który dość szybko złapał cztery faule. Trener Jarosław Zawadka oszczędzał go na decydujące fragmenty gry.
Kibice zgromadzeni w Arenie Toruń reagowali żywiołowo na decyzje sędziów, którzy ich zdaniem popełnili co najmniej kilka błędów. Trzecia kwarta zakończyła się rzutem za trzy punkty Reynoldsa, ale wydawało się, że jeden z liderów mistrza Polski faulował w ataku. Na ostatnią część spotkania obie drużyny wyszły przy wyniku 66:64 na korzyść wicemistrza Polski z sezonu 2019.
A decydująca dla losów meczu kwarta rozpoczęła się od popisowych rzutów za trzy punkty. Trafiali Berzins, Diduszko i Lundberg. Kiedy wydawało się, że goście przejęli kontrolę nad widowiskiem i objęli jednopunktowe prowadzenie, wówczas mieliśmy zwrot akcji. Celowniki ustawili prawidłowo Bartosz Diduszko i Donovan Jackson. Na 5 minut i 40 sekund do końca rywalizacji, Polski Cukier prowadził 80:75. Podopieczni Jarosława Zawadki złapali odpowiedni rytm, a przyjezdni ponownie gubili się w ataku. Po znakomitym rzucie z rogu parkietu Damiana Kuliga, "Twarde Pierniki" prowadziły 87:77.
Kiedy wydawało się, że torunianie mają wszystko pod kontrolą, spokojna końcówka zamieniła się dla nich w horror. Najpierw łatwą stratę zaliczył Obie Trotter, a później po trafieniu za trzy Reynoldsa, gospodarze popełnili błąd pięciu sekund. Na ich szczęście, chwilę później dwa rzuty wolne wykorzystał Trotter, co pozwoliło złapać oddech. Po nieudanych atakach zielonogórzan, dwa punkty z rzutów wolnych dorzucił Aaron Cel. Po drugim zwycięstwie z rzędu mieliśmy eksplozję radości w Arenie Toruń!
Polski Cukier Toruń - Zastal Enea BC Zielona Góra 94:88 (23:19, 16:22, 27:23, 27:24)
Polski Cukier Toruń: Damian Kulig 23, Bartosz Diduszko 15, Obie Trotter 15, Carlton Bragg jr 11, Donovan Jackson 10, Aaron Cel 9, Keyshawn Woods 8, Michał Samsonowicz 2, Aleksander Perka 0.
Zastal Enea BC Zielona Góra: Geoffrey Groselle 21, Blake Reynolds 22, Gabriel Lundberg 17, Łukasz Koszarek 10, Janis Berzins 8, Rolands Freimanis 5, Cecil Williams 5, Marcel Ponitka 0, Filip Put 0.
Polecany artykuł: