Koronawirus w Polsce a planowane wybory prezydenckie. Gorący temat, który jest poruszany niemal codziennie w mediach. Czy da się je przeprowadzić mimo kryzysu, związanego z koronawirusem z Chin? Już wcześniej słowa prezydenta Michała Zaleskiego w temacie wspólnego apelu o przełożenie tychże wyborów wywołały sporo dyskusji w Toruniu. W piątek (3 kwietnia) gospodarz grodu Kopernika był gościem Beaty Tadli w programie "Onet Rano". Zapytany o scenariusz korespondencyjny i temat toruńskiego szpitala nie wytrzymał i pojawiły się łzy. Zaleski złożył również konkretną deklarację, dotyczącą zdrowia i życia mieszkańców Torunia. Co konkretnie powiedział?
- Nikt w Polsce nie jest na to przygotowany, nikt nie potrafi powiedzieć, jakby to miało wyglądać. Mamy trzydzieści kilka dni do wyborów, a ja nie wiem kto przygotuje scenariusz i sposób postępowania przy wyborach korespondencyjnych. W skali kraju to jest ok. 30 milionów wyborców, w związku z tym zapewne ok. 20 milionów adresów, do których powinna dotrzeć korespondencja, a później stamtąd wrócić - powiedział prezydent Zaleski. - Ja mogę tylko jedno zadeklarować. Tak jak do tej pory, żyję zdrowiem i życiem torunian. Nie zrobię nic innego, będę dbał o nich. Przepraszam. Kocham tych ludzi, to miasto - dodał ze łzami w oczach.
Emocjonalna reakcja prezydenta Torunia jasno pokazuje, jak trudnym tematem jest organizacja czegokolwiek w dobie koronawirusa. A czy wy uważacie, że wybory powinny się odbyć w formie korespondencyjnej? Zapraszamy was do kulturalnej dyskusji na Facebooku.
Koronawirus Toruń - to warto wiedzieć