Ojciec Rydzyk ma się czym chwalić. Ten lokal ma ciekawą ofertę
Na ten dzień reporter "Super Expressu" długo czekał. Przygotowywał się do niego w specyficzny sposób. Nie zjadł śniadania, bo szykował się na wielką wyżerkę. Na miejsce obżarstwa zostało wybrane specyficzne bistro przy ulicy Starotoruńskiej, ulokowanej na obrzeżach Torunia. Ten lokal wchodzi w skład tak zwanej "Rydzykowni". Bistro jest własnością fundacji Lux Veritatis. Wszyscy wiedzą, że to fundacja ojca Tadeusza Rydzyka. W budynku, w którym znajduje się bistro, jest również sklep z dewocjonaliami. Bistro powstało z myślą o pielgrzymach, którzy przyjadą specjalnie do kościoła, zbudowanego przez fundację redemptorysty. Lokal znajduje się na wylocie z Torunia, dlatego mieszkańcy grodu Kopernika do niego nie zaglądają. A może powinni? Sprawdziliśmy na własnej skórze. Dalszy ciąg artykułu pod galerią ze zdjęciami.
Tak kiedyś wyglądał ojciec Rydzyk. Kobiety nie mogły oderwać wzroku. Galeria
Ojciec Rydzyk serwuje pyszne obiady. Duży wybór i zadziwiające ceny
Nasi dziennikarze byli tam już po raz drugi. Wcześniej, odwiedziliśmy lokal ojca dyrektora w Środę Popielcową. Spróbowaliśmy zamówić schabowego. Pani, która przyjmowała zamówienie poinformowała nas dość dosadnie, że w postny dzień oni mięsa nie serwują. Dlatego zdecydowaliśmy się na rybę. To było niebo w gębie.
W ostatni czwartek (22 lutego 2024) nasz dziennikarz specjalnie pojechał do lokalu ojca Rydzyka. Wiedzieliśmy, że czwartek nie jest postnym dniem i będziemy mogli liczyć na mięsne dania. Tego dnia do wyboru były dwie tego typu pozycje - filet z piersi kurczaka i naleśnik z mięsem. Fileta już dla nas zabrakło. Wzięliśmy naleśnika. Był ogromny, ale przede wszystkim dobry i z dodatkiem dwóch surówek.
Jakość na plus odbiegała od podobnych dan, które nasz dziennikarz jada w takich restauracjach. Smak dań żywcem przeniesionych z czasów PRLu był ponadprzeciętny. Nasz dziennikarz zdecydował się na flaki. To typowe polskie danie. Flaki były doskonałe. Smakowały tak, jakby zrobiła je ciocia Rozalia, która od lat przygotowywała najpyszniejsze flaki na świecie.Druga potrawa, która zaskoczyła nas na plus to fasolka po bretońsku. Mimo takiej nazwy, to polskie danie. Doskonale znane tym, którzy mają trochę więcej lat.
Za PRL-u z lupą w misce trzeba było szukać kiełbasy. U Rydzyka dobrej kiełbasy w fasolce było tyle, ile trzeba. Do tego danie było doskonale doprawione. Nie było przesolone, ale lekko pikantne. Rozgrzewało.
Do kompletu całkowitego szczęścia brakowało tylko galarety i zimnej sety. Rachunek nie powalił nas na kolana. Za pomidorową z makaronem, flaki, fasolkę po bretońsku i naleśnika z surówkami zapłaciliśmy 64 zł. W dzisiejszych czasach nie jest to coś strasznego.
Sekret lokalu w Toruniu. Wszystko się wydało!
Na koniec naszego pobytu w bistrze Rydzyka pozwoliliśmy sobie wziąć dwa kawałki ciasta do domu - eklera i napoleonkę. Nasze dziennikarskie śledztwo w sprawie pt. "Dlaczego takie dobre jedzenie jest w tym bistrze?" przyniosło nieoczekiwany wynik. To samo co serwowane jest pielgrzymom w bistrze, każdego dnia je Tadeusz Rydzyk. No i po tym odkryciu wszystko stało się dla nas jasne. Na koniec mamy dla naszych czytelników ceny w lokalu ojca Rydzyka:
- Pomidorowa - 10 złotych,
- fasolka po bretońsku - 12 złotych,
- flaki 18 złotych,
- drugie dania czyli porcja mięsa albo ryby plus ziemniaki i zestaw surówek 24 złote,
- drożdżówka 5 złotych,
- napoleonka 9 złotych,
- ekler 9 złotych,
- porcja ciasta Królewskiego 9 złotych,
- herbata 5 złotych.
- kawa 9 złotych.
Szczegóły znajdziecie też w naszej galerii i w materiale wideo. Zachęcamy do obejrzenia!