Nie ma w tym cienia przesady - ta historia mogłaby być dramatem, po którego obejrzeniu łzy same pociekną po policzku. O wielkiej miłości i śmierci bardzo lubianych Jerzego i Ewy mówiło się nie tylko we Włocławku. Małżeństwo razem prowadziło fabrykę fajansu. Pracownicy ich uwielbiali, bo było w nich dużo dobra. Ewa i Jerzy kochali się nad życie. Dosłownie zawsze byli razem - w domu i w pracy, na wakacjach też. To on pierwszy zachorował. Lekarze długo walczyli o jego życie. Nie dali rady. Jego pogrzeb odbył się równo rok temu.
Serce Ewy pękło dzień po śmierci ukochanego Jerzego. Historia z Włocławka wyciska łzy
Po pogrzebie, Ewa położyła na grobie Jerzego przepiękny bukiet białych róż. Pani Ewa nie potrafiła żyć bez swojego męża. Następnego dnia, na cmentarz przyszła ze swoim synem. Kobiecie dosłownie pękło serce z rozpaczy. Najpierw reanimował ją syn, a potem ratownicy. Na ratunek było jednak za późno.
Czytaj więcej o sprawie: Róże dla Jerzego jeszcze nie zwiędły, a już położyli kolejne dla Ewy. Widok na grobie małżeństwa wyciska łzy
Ci wszyscy, którzy najpierw byli na pogrzebie pana Jerzego, cztery dni później poszli tą samą alejką i znów szli za trumną. Tym razem nieśli kwiaty dla Pani Ewy. Kwiaty były przepiękne. Ci, którzy ich znali ciągle nie mogą pogodzić się z ich śmiercią. To byli dobrzy ludzie, którzy pokazywali otoczeniu, czym jest prawdziwa miłość. Fabryka Fajansu działa do dziś. Jej nowy właściciel mógł od samego początku liczyć na wsparcie pani Ewy i pana Jerzego. Nie wyobrażali sobie, że można postąpić inaczej.