Sprawą rzekomych nacisków zajmuje się Prokuratura Rejonowa Toruń Wschód, zgłoszenie wpłynęło na początku stycznia, obecnie śledczy przeprowadzają czynności sprawdzające. Odbyło się też policyjne przesłuchanie. Formalnie śledztwo jeszcze się nie rozpoczęło, od wyników wyżej wspomnianych czynności będą zależały losy postępowania. Toruńscy egzaminatorzy twierdzą jednak, że prokuratura skłania się ku wszczęciu śledztwa, a cały materiał dowodowy został zgromadzony - informują "Nowości".
CZYTAJ TEŻ: PRZYWALIŁ w policyjny radiowóz i rzucił się z PIĘŚCIAMI na funkcjonariusza! Kompletnie ZWARIOWAŁ
Instruktorzy są zdania, że szefostwo miało wywierać naciski, by oblewać kursantów z dwóch szkół jazdy, które są w otwartym konflikcie z toruńskim WORDem. Zarzewiem nieporozumienia okazała się zgodna z prawem praktyka polegająca na dowożeniu osób zdających szkoleniowym, a nie WORDowskim samochodem, co obniża koszty WORDu. Egzaminatorzy zebrali obszerne dowody, łącznie z nagraniami, którymi początkowo usiłowali zainteresować Urząd Marszałkowski w Toruniu. Skutku nie było, więc sprawa trafiła do prokuratury. Tymczasem dyrektor Marek Staszczyk wszystkiemu zaprzeczył.
- Jest nieprawdą, aby doszło do wywierania nacisków na egzaminatorów w zakresie sposobu egzaminowania kursantów z tych OSK, które podstawiają na egzaminy własne pojazdy. W WORD Toruń nie jest stosowana ze strony kierownictwa praktyka nakłaniania ani sugerowania różnego traktowania osób egzaminowanych, w zależności od tego w jakim pojeździe będą zdawać egzamin na prawo jazdy. Zaprzeczam rzekomym próbom wpływania na egzaminatorów w oceny osób egzaminowanych. Takie działanie byłoby sprzeczne ze standardami obowiązującymi w WORD. W swojej zawodowej działalności egzaminatorzy są niezależni, podejmują niezawisłe decyzje i pozostają poza dyspozycjami dyrekcji WORD. Ma to pełne umocowanie prawne - oświadczył dyrektor w rozmowie z "Nowościami".
Dyrektor ponadto zapewnił, że statystyka zdanych egzaminów w samochodach WORDu, jak i aut spoza instytucji jest porównywalna. To nie pierwsza kontrowersja związana z WORDem z Torunia. Wcześniej kilkakrotnie dochodziło do konfliktów z regionalnymi Ośrodkami Szkolenia Kierowców. Marek Staszczyk podkreśla, że w przeszłości był zmuszony raz wezwać policję z powodu wulgarnego zachowania przedstawiciela OSK.