Żona prezydenta Torunia, Krystyna Zaleska, już 8 lat temu mogła przejść na emeryturę. Zdecydowała się dopiero teraz. Wysokość jej emerytury jest niewyobrażalna dla zwykłego śmiertelnika.
Po tym Urząd Miasta Torunia ogłosił konkurs na stanowisko dyrektora miejskiego szpitala. Wygrała go Justyna Wileńska, która w szpitalu była kierownikiem jednego z działów. Do dzisiaj dziennikarzom nie udało się uzyskać szczegółowych informacji z postępowania konkursowego.
O toruńskiej lecznicy w Polsce zrobiło się głośno po tym jak koronawirus dopadł pacjentów z trzech oddziałów. Jeden z nich to hematologia na której leczeni są pacjenci z białaczką. Teraz lekarze walczą o ich życie w szpitalu w Grudziądzu. Kilku pacjentów zmarło.
PRZECZYTAJ: Kujawsko-Pomorskie: Nie żyje kolejna pacjentka ze szpitala w Grudziądzu
Po tym fakcie szpitalem zainteresował się prokurator. Na jego polecenie Sanepid ma sprawdzić czy w lecznicy były przestrzegane procedury.
Justyna Wileńska, nowa dyrektor szpitala, powiedziała naszym dziennikarzom, że jest w jakiś sposób spokrewniona ze swoją poprzedniczką, ale to jest dalekie pokrewieństwo.
Dziennikarze Super Expressu zapytali pisemnie Michała Zaleskiego, prezydenta Torunia, czy pani Wileńska to krewna jego żony.
- Nie posiadam wiedzy na ten temat - tak na piśmie odpowiedział nam prezydent
Trochę dziwią nas dwie różne odpowiedzi na to same pytanie, ale jak mówi pani Wileńska: Pani Krystyna ma dużą rodzinę.
Za to zarówno prezydent jak i dyrektor szpitala nie chcieli ujawnić ile w szpitalu obecnie miesięcznie zarabia jego była dyrektorka, która jest na emeryturze.
ZOBACZ: W Toruniu maseczki z automatu idą jak ciepłe bułeczki [ZDJĘCIA, WIDEO]