We wtorek (25 czerwca) w godzinach porannych doszło do wypadku drogowego na włocławskim odcinku autostrady A-1, gdzie kierujący audi widząc zdarzenie na przeciwległym pasie ruchu w stronę Łodzi zatrzymał pojazd na pasie awaryjny, chcąc powiadomić o zdarzeniu służby ratownicze. Niestety, chwilę później w stojący pojazd uderzył dostawczy fiat, którego 35-letni kierujący zjechał częściowo na pas awaryjny. W wyniku uderzenia trzech pasażerów audi zostało zabranych do szpitali. Dwie osoby dorosłe trafiły do Włocławka, a 10-miesięczna dziewczynka do Bydgoszczy.
- Policjanci przeprowadzili badanie trzeźwości obu kierowców, które wykazało, że byli oni trzeźwi. Do wyjaśnienia sprawy zatrzymany w policyjnym areszcie został 35-letni kierujący fiatem. Kilka godzin później otrzymaliśmy informację ze szpitala, że pomimo udzielonej pomocy 10-miesięczna dziewczynka zmarła - informuje sierżant Tomasz Tomaszewski, oficer prasowy KMP we Włocławku.
Więcej na temat tragicznej śmierci dziewczynki znajdziecie w materiale naszego korespondenta.
Areszt dla sprawcy śmiertelnego wypadku na A1
Dzień później (27 czerwca) włocławscy policjanci doprowadzili 35-latka do prokuratora, gdzie na podstawie zebranego materiału usłyszał on zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Jeszcze tego samego dnia mężczyzna został doprowadzony do sądu, gdzie śledczy wnioskowali o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztu. - Sąd na posiedzeniu przychylił się do wniosku i najbliższe trzy miesiące 35-latek spędzi w areszcie - mówi Tomasz Tomaszewski.
Za spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym sprawcy może grozić kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat.